poniedziałek, 16 stycznia 2012

"Zabójcy bażantów" Jussi Adler-Olsen



Po (wirtualnym) przewróceniu ostatniej strony "Kobiety w klatce", od razu zabrałam się za czytanie "Zabójców bażantów". Wsiadając do samolotu linii Bangkok-Berlin, miałam na lekturę mnóstwo czasu. I mimo towarzystwa dwójki dzieci udało mi się połknąć 80% powieści. Dosłownie nie mogłam się oderwać od kindla;)

Carl Mørck po sukcesie śledztwa i odnalezeniu Merete Lynggard, pragnie spocząć na laurach, trochę podrzemać w fotelu, pobimbać sobie, posurfować. Tymczasem jego Departament zwiększył się o nową wpółpracowniczkę - nieco ekscentryczną Rose Knudsen, a do tego ktoś nieustannie podrzuca mu dokumenty dawno już zamkniętego dochodzenia w sprawie brutalnego zabójstwa dwójki nastolatków. Carl (niezbyt chętnie) i Assad (z ogromnym entuzjazmem) rozpoczynają śledztwo i już na samym jego początku zostają wyhamowani przez szefostwo. A jeśli ktoś Morckowi czegoś zabrania, to on na pewno nie odpuści. W ten sposób mało ciekawe śledztwo, zamienia się w dochodzenie arcyinteresujące.

Rzekomy zabójca rodzeństwa już od prawie osiemnastu lat siedzi za kratkami, a dochodzenie zostało odłożone ad acta, wszak zwieńczone zostało sukcesem. Okazuje się jednak, że w kręgu podejrzanych znajdowała się grupa bogatych uczniów prywatnej szkoły z internatem. Dopiero kilka lat po zabójstwie na komendę zgłosił się najbiedniejszy z paczki. Wszystkie te fakty wzbudzają podejrzenia Carla i Assada. Byli uczniowie należą teraz do elity duńskiego społeczeństwa - Ditlev jest właścicielem sieci prywatnych klinik chirurgi plastycznej, Torsten jest znanym projektantem mody, a Ulrik analitykiem giełdowym. Wszyscy są nieprzyzwoicie bogaci. Do ich paczki należał jeszcze jeden mężczyzna, który zginął podczas polowania w niejasnych okolicznościach oraz Kimmie. Tajemnicza Kimmie. Od piętnastu lat żyje na ulicy jako bezdomna, ogarnięta przemożną chęcią zemsty na byłych kompanach. 

Stopniowo poznajemy przeszłość Kimmie - tragiczną, pełną goryczy i nienawiści. Ta część powieści jest najbardziej poruszająca, Adler-Olsen dotyka Zła w swojej istocie. Zła, którego doświadczyła Kimmie i zła, które wraz z kolegami czyniła innym. Czytelnika może zaszokować bezkarność Ditleva, Ulrika i Torstena, ich pycha, brak jakichkolwiek uczuć, zimna krew, a nawet rozkosz z jaką maltretują ludzi i zwierzęta.

Prywatne perypetie Carla są niemniej interesujące, podobnie jak jego współpraca z Assadem i Rose - po przeczytaniu dwóch powieści czuję się wśród nich, jak wśród dobrych znajomych:)

"Zabójcy bażantów" to powieść lepsza niż "Kobieta w klatce" i jeśli Adler-Olsen utrzyma trend, to już się cieszę na kolejną część, która cierpliwie czeka na mnie na kindlu:)

Moja ocena: 5,5/6

Jussi Adler-Olsen, Schändung, tł. Hannes Thiess, 464 str., dtv 2011.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz