wtorek, 13 października 2015

"Rörgast" Johan Theorin



Ostatni tom kwartetu olandzkiego za mną. Trochę mi szkoda, że to już koniec, mimo że zaczęłam dostrzegać słabości prozy Theorina. Przede wszystkim denerwowały mnie ciągle powtórzenia faktów, do tego faktów mało istotnych, związanych z codziennym życiem np. Gerlofa. Mimo to, książkę przeczytałam niemal jednym tchem. 

Wyjątkowo upalne lato na wyspie jest tłem rozrachunków z przeszłością. Rodzina Kloss to  największy potentat turystyczny na wyspie. Ich Ölandic Resort przyciąga letników, a rodzeństwo Kent i Veronica wydają się być w przeciwieństwie do ich zahukanego brata Niklasa, zarozumiali i wyrachowani. Na pierwszy plan wysuwa się jednak młodszy syn Niklasa - Jonas. Chłopak dość samotny, ponieważ starszy brat i kuzyni (synowie Veroniki) nie chcą się zadawać z maluchem. Jonas spędza więc całe dnie na odnawianiu tarasów w bungalowach wuja i ciotki, a wieczorami zachodzi na pobliską plażę. Podczas wycieczki dmuchaną łódką przypdkowo staje się uczestnikiem zatopienia statku oraz obserwuje brutalne sceny walki. Wystraszony chłopak ucieka wpław, aż wreszcie trafia do domu Gerlofa, który zaczyna się interesować nietypowymi wydarzeniami. 
Akcja powieści zabierze nas daleko wstecz - do czasów, gdy mieszkańcy Olandii masowo emigrowali do Ameryki, ale także do Rosji. Tragiczne wydarzenia w położonych na dalekiej północy łagrach oraz działalność służ bezpieczeństwa przeplatają się ze współczesnością z odrobiną olandzkiej historii. Aktualne wypadki prezentowane są z kilku perspektyw - Jonasa, Gerlofa, Lisy, pracującej w resorcie oraz przybysza. Dzięki temu czytelnik dokładnie pozanje chronologię wydarzeń i meisce pobytu wszystkich osób.

To powieść o straconych szansach, zawiści i żądzy zmesty. Bohaterem wydarzeń odległych jest młody Aron Fredh, który nieświadomie znalazł się w Rosji, gdzie rozkwita komunizm i terror. Zafascynowany tą idolgią ojczym zabiera tam chłopca, niestey niemal na pewną zgubę. Co jednak łączy Fredha z rodziną Klossów i z Gerlofem? Jak się okazuje wiele. Theorin odkrywa tajemnice z przeszłości bardzo powoli, stopniowo dowiadujemy się co wydarzyło się przed laty. Właśnie te informacje tworzą kanwę powieści, osoba współcześnie terroryzująca Ölandic Resort znana jest od początku. To chyba najbardziej krwawa powieść z kwartetu olandzkiego - morderstw tu wiele, jeszcze więcej ludzkiego cierpienia i zawiści. 

Pożegnanie z Gerlofem i letnią Olandią wypada całkiem nieźle, gdyby nie niedociągnięcia językowe, byłabym pewnie zachwycona. 

Moja ocena: 5/6

Johan Theorin, Inselgrab, tł. Susanne Dahmann i Kerstin Schöps, 480 str., Piper Verlag 2014.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz