wtorek, 17 marca 2009

"Śmierć i trochę miłości" Aleksandry Marininy


Jakoś ostatnio mi nie po drodze z recenzjami. Marininę skończyłam czytać kilka dni temu, czas więc książkę opisać, zanim wrażenia zostaną przesłonięte nową lekturą. "Śmierć i trochę miłości" była zakupem przypadkowym, kierowałam się chęcią bliższego poznania współczesnej literatury rosyjskiej, a i czułam się zachęcona recenzjami na innych blogach. Nie rozczarowałam się, bo dostałam to, czego oczekiwałam: szybką, lekką i przyjemną rozrywkę. To już kolejny kryminał z Anastazją Kamieńską w roli głównej. Anastazja wychodzi za mąż, a w przeddzień ślubu otrzymuje anonimowy list, ostrzegający ją przed tym krokiem. Gdy w USC zostaje zamordowana panna młoda, okazuje się, że nie tylko ona otrzymała podobny list oraz, że podobne morderstwo zostało popełnione również w innym urzędzie. Kamieńska nie korzysta więc w pełni ze swojego urlopu, lecz zajmuje się śledztwem. Podoba mi się ta postać - skromna, zdecydowana, unikająca blichtru i pompy. Z zainteresowaniem śledziłam również opisy i fakty, dotyczące współczesnej Rosji i pracy rosyjskiej policji. Mam jednak jedno ale - bardzo szybko domyśliłam się kto jest mordercą. A i psychologiczne i nieco rozwlekłe wyjaśnienia motywów mordercy nieco mnie znużyły. Mimo to pewnie sięgnę znów po Marininę, gdy nadarzy się okazja.

Aleksandra Marinina, Śmierć i trochę miłości, tł. Elżbieta Rawska, 318 str., WAB.

wtorek, 10 marca 2009

"Kobiety wypędzone" Marianne Weber


Dałam sobie sporo czasu na przeczytanie tej pozycji. Obejmuje ona kilka relacji kobiet, które przeżyły ostatnie dni wojny i pierwsze powojenne lata w swoich ojczystych miejscowościach. Są to kobiety z Pomorza, ze Śląska, z Poczdamu. Opisują swoje przeżycia, obserwacje, cierpienia, nie szczędząc szczegółów. Muszę przyznać, że większośc informacji i faktów była dla mnie zupełnie nowa. Mimo wiedzy na temat wypędzeń i losów Niemców po drugiej wojnie światowej, nie zdawałam sobie sprawy z brutalności, skali i długości prześladowań. Żądza zemsty nie pozwalała Rosjanom i Polakom różnicowań - każdy Niemiec odpowiadał za to, co się stało w czasie wojny. Zastanawiam się jak wysoka jest świadomość tych wydarzeń wśród Polaków, zwłaszcza na tle utarczek, dotyczących powstania Centrum Wypędzeń. Równocześnie ciekawi mnie fakt, jak wypędzenia wyglądały na Ukrainie czy Białorusi. Nie chcę tu wartościować, oceniać, wypowiadać się na temat słuszności odwetu - zbyt wiele myśli kłebi się w głowie.
Trudno o samej książce więcej pisać - nie jest to miejsce na ocenę literacką, choć większość z relacji napisana jest bardzo dobrze. Pochwała należy się także tłumaczowi, który potrafił odpowiednio dobrać słowa i poradził sobie z gąszczem nazw i nazwisk. Lekturę ułatwiłoby dodanie mapek do każdej z opowieści (ale to może tylko kwestia moich zainteresowań geograficznych).

Zdecydowanie to lektura obowiązkowa!
Marianne Weber, Kobiety wypędzone, tł. Grzegorz Kowalski, 437 str., Replika.

wtorek, 3 marca 2009

Literatura azjatycka

Od dawna chcę się zapoznać z literaturą Azji Południowo-Wschodniej. Ostatnio bardziej poważnie zabrałam się za poszukiwania współczesnych autorów i ich książek. Zaczęłam od Tajlandii i właściwie klapa. Znalazłam zaledwie garstkę tytułów, z których żaden nie został przetłumaczony na niemiecki. Będę musiała zacząć czytać po angielsku. Oto jakich autorów znalazłam:
Pira Sudham "Monsoon country",
Kukrit Pramoj "Four Reigns", "Many lives".

Może wy macie większą wiedzę i możecie coś polecić? Interesuje mnie Tajlandia, Malezja, Filipiny.

niedziela, 1 marca 2009

"Maskotka" Marek Kurzem


Zwlekałam z przeczytaniem "Maskotki". Nie wiem sama czemu? Przecież znałam już reportaż z DF i wiedziałam, że niezwykłe losy ojca autora poznać należy. To książka niesamowita, poruszająca do głębi, chwytająca za serce i bulwersująca. To powie ść, która zabiera oddech, która czyni człowieka niezdolnym do wypowiedzenia jakiegokolwiek słowa.
Mark Kurzem opowiada historię odkrywania przeszłości swojego ojca. Alex Kurzem milczał na temat swojego pochodzenia przez półwiecze, nigdy nie spuszczając oka z małej kasetki, zawierającej skrawki jego wspomnień. Garść fotografii i artykułów to wszystko, co mu zostało. Pewnego dnia opowiada swojemu najstarszemu synowi swoją historię - historię pieciolatka, który ucieka przed zagładą. Alex powoli rekonstruuje swoją przeszłość, świat widziany oczyma dziecka. Jego wspomnienia są niepełne i tak nieprawdopodobne, że budzą wątpliwości. Czy pięcioletnie dziecko mogło przeżyć coś takiego? Czy mogło przetrwać całą zimę same w lesie, aż do momentu wcielenia do oddziału łotewskich żołnierzy? Historie opowiadane przez Aleksa ukazują małego chłopca, który staje się żołnierzem, maskotką oddziału i świadkiem zagłady Żydów. Alex ciągle targany jest niepewnością - wola życia trzyma go wśród żołnierzy, choć czuje, że czynią oni rzeczy niegodziwe.
W drugiej częsci powieści autor opisuje próby rozwiązania zagadki dwóch słów, które zapamiętał jego ojciec, a które mogą wskazywać na jego prawdziwe pochodzenie. Zarówno ojciec jak i syn stawiają również wiele pytań o moralność, słuszność zachowania Aleksa, motywy działania jego opiekunków.
Mark opisuje swoje przeżycia, emocje, myśli a także relację ojca językiem bardzo prostym. I właśnie te proste słowa poruszają najgłębsze ludzkie odczucia. Muszę przyznać, że przy niektórych scenach brakowało mi tchu.
Dla mnie ta historia ma również ogromny aspekt poznawczy, zwłaszcza na temat roli Łotwy w II wojnie światowej. Temat warty zgłębienia. Zaskoczyły mnie również fakty, dotyczące zachowania Łotyszów i Żydów, na których podczas poszukiwań trafiają ojciec i syn.

Polecam!

Mark Kurzem, Maskotka, tł. Jan S. Zaus, 431 str., Replika.