czwartek, 23 kwietnia 2009

Dziecięce lektury odsłona druga

Jesteśmy fankami Pawła Pawlaka i nie mogło zabraknąć u nas tych książeczek:



Psot i Kleks nie pałają do siebie miłością, jak to psy i koty mają w zwyczają. Kleks jednak chodzi do psiej szkoły, o której marzy także Psot. Sprytny kot przebiera się za pieska i wybiera do szkoły. Ilustracje Pawlaka są cudne, żywe, najlepsza jest pani Kosteczko;)

I tu mamy kota Herberta. Herbert jest samotny i uwielbia przesiadywać w bibliotece. Trafia tam na książkę o czarownicach, z której się dowiaduje, że kochają one czarne koty. Herbert wybiera się na poszukiwanie czarownicy, bz zostać jej kotem. Jego pytanie "Przepraszam, czy jesteś czarownicą?" na stałe weszło do naszego języka, a Trzyipółlatka zakładając skarpetki w paski twierdzi, że jest stuprocentową czarownicą. Żałujemy bardzo, że książeczka tak szybko się kończy, chętnie poznałybyśmy dalsze przygody Herberta.

Obie książki wydało wydawnictwo Muchomor.


To pierwsza z książeczek o Pettsonie w naszej kolekcji. Od razu polubiłyśmy starego Pettsona i jego kociaka Findusa. Tutaj Pettson wspomina chwilę gdy dostał Findusa i jak to wpłynęło na jego samotne życie. Niebawem jednak kociak się gubi i Pettson szuka go wszędzie. Barwne, pełne szczegółów ilustracje i ciekawa historia to największe atuty tej książki. Na pewno kupimy inne części. Seria o Pettsonie i Findusie ukazuje się w wydawnictwie Media Rodzina, a więcej o bohaterach moźna dowiedzieć się na specjalnie im poświęconej stronie.


Mimo, że teksty są jeszcze troszkę zbyt trudne dla mojej Trzyipółlatki chętnie zaglądamy do "Niesfornego alfabetu" Grzegorza Kasdepke. Każda z literek dowcipnie zilustrowana jest językowo tak że chętnie śledzimy jakie perypetie towarzyszą literkom. Zauważyłam kilka innych pozycji wydawnictwa Literatura, które z pewnością kiedyś nabędziemy, np. "Gdzie dzwoniec dzwoni i pluszcz się pluszcze" czy "Dranie w tranie".


Kolejną bardzo lubianą przez nas pozycją są "Lulaki, pan Czekoladka i przedszkole" tego samego wydawnictwa - rytuał porannego budzenia przejęłyśmy całkowicie od Hubercika i jego mamy. Teraz lulaki zamieszkały i w naszym domu. A i Trzyipółlatka odkrywa w przedszkolnym dniu Huberta wiele podobieństw z jej przeżyciami. Mnie niezbyt podobają się ilustracje.

5 komentarzy:

  1. Mówisz, że "Niesforny ..." za trudny dla 3,5? A co mi tam i tak wrzuciłem do koszyka. "Lulaków" też jestem ciekaw :) Może wkrótce coś o tych książeczkach skrobnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli ja czytam jest ok, ale gdy Trzyipółlatka ma uzupełniać ze mną, to jest trochę trudno.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba muszę sobie notować tytuły, które polecasz, żeby wiedzieć, co kupić Fricholinie, jak do tego trochę dorośnie:).
    Pamiętam jak w dzieciństwie czytywałam książeczki mojej młodszej o 5 lat siostrze - umiałam je już na pamięć, a ona chciała ciągle te same, w kółko! Ciekawe czy wszystkie dzieci takie są?:) Ty sama pisałaś, że to raczej mama potrzebuje nowości, nie Trzyipółlatka:). pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Polaquito właśnie tak jest, to ja muszę coś nowego czytać, Trzyipólatka się nie nudzi:)

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystkie książeczki, które wymieniłaś są przeurocze, znam je prawie na pamięć:)
    pozdrawiam....

    OdpowiedzUsuń