niedziela, 14 lutego 2010

"Reisefieber" Mikołaj Łoziński

Od bardzo dawna chciałam przeczytać tę książkę. Zamawiając ostatnio kilka pozycji w promocji Znaku przygarnęłam i Łozińskiego. Gdy wreszcie trzymałam książkę w rękach, zaskoczona byłam jak niewielkiej jest objętości. A gdy zaczęłam czytać kompletnie zaskoczyła mnie treść. Sądząc po tytule, spodziewałam się książki w jakimś sensie traktującej o podróżach, nie wiedzieć dlaczego, sądziłam, że to zbiór myśli i podróżniczych zapisków. Tymczasem to powieść psychologiczna. Dziennikarz i niedoszły autor powieści nowoczesnej Daniel leci do Paryża, gdzie zmarła jego matka. Pobyt w Paryżu i odkrywanie ostatnich lat życia matki, z którą syn od dawna nie utrzymywał kontaktu, stanie się przyczynkiem do podróży (więc w jakimś sensie podróż jest!) wewnątrz siebie. Wraz ze stopniowym rekonstruowaniem własnych wspomnień i docieraniem do faktów z życia Astrid - matki Daniela - wydaje się on dojrzewać i dorastać. To powieść po części o czasie utraconym. Dopiero po śmierci matki Daniel rozumie ile utracił, a przyczyny zerwania kontaktów z matką wydają się być nieistotne. Prawda wszystkim znana, banalna więc, ale jak trudno wykonywalna!
Daniel w czasie swoich poszukiwań odkryje zupełnie inny obraz Astrid, pozna osoby z jej otoczenia i dowie się istotnych faktów o sobie. Czy zmieni swoje życie?
Nie dotarłam jeszcze do sensu wszystkich motywów i rozmów - czy życie w rytmie obcinania paznokci odzwierciedla wnętrze Daniela, jego psychikę; jaki sens mają rozmowy z psycholożką Astrid?

Łoziński znakomicie konstruuje swoją powieść - ostatnie przeżycia Astrid przeplatają się z pobytem Daniela w Paryżu. Ostatnie rozdziały to mistrzostwo świata: naprzemiennie czytamy o Astrid i o Danielu, napięcie wręcz pulsuje, opanowuje czytelnika, nie pozwala wypuścić książki z rąk. Chciałoby się wręcz biegiem podążać za każdym słowem, a tu trzeba spokoju, by zrozumieć, by ogarnąć, by doszukać się drugiego dna.
Gdy odłożyłam książkę byłam najpierw rozczarowana - spodziewałam się przecież odkrywczej treści. Dopiero dobę po przeczytaniu zaczynam ją doceniać. Przede wszystkim za konstrukcję i język. Za dojrzałość także. Nie odczuwam oczekiwanych fajerwerków ale to z pewnością kawałek dobrej literatury.

Moja ocena: 5/6

Mikołaj Łoziński, Reisefieber, 162 str., Znak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz