wtorek, 31 sierpnia 2010

Statystyka sierpień 2010

Przeczytane książki: 8 (w tym 1 audiobook)
Ilość stron: 1918

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania nagrody literackie: 0
Książki w ramach wyzwania peryferyjnego: 1 Angola

Najlepsza książka: "Droga" Cormac McCarthy

Ilość książek w stosie: 98
Ubyło: 5
Przybyło: 3 (z podaja i jedna pożyczona)

"Droga" Cormac McCarthy

Po wielu pozytywnych recenzjach książkę kupiłam i odłożyłam na stos. Po tej recenzji, niezwłocznie po nią sięgnęłam.

Okładka wprowadza już w nastrój książki. Jest szaro, ponuro, cicho, nic się nie rusza, nic nie żyje. Nieustający wiatr zasypuje martwe drzewa popiołem. Niczego już nie ma, nawet słońce blednie. Dwie osoby idą wzdłuż drogi - ojciec i syn. Na sobie mają łachmany, przed sobą pchają wózek na zakupy z kilkoma niezbędnymi rzeczami. Ciągle szukają jedzenia i ukrywają się przed innymi ludźmi, którzy przeżyli bliżej nieokreśloną katastrofę. Panuje głód, rozpacz, groza. Nie wiadomo co się wydarzy, nie wiadomo, co czeka za rogiem.

Chłopiec nie zna innego świata, zachował jednak dziecięcą niewinność i z trudem akceptuje brutalne zachowanie ludzi. Ojciec natomiast kieruje się tylko dobrem chłopca. Jego jedynym celem jest ochrona syna Ich krótkie, urywane rozmowy najbardziej poruszają.

Ojciec i syn idą na południe, w nadziei na spotkanie dobrych ludzi, na rozpoczęcie nowego życia. Po drodze mijają zrujnowane, splądrowane miasta i domy. Wśród ruin szukają resztek jedzenia, koców, butów, ubrań. Nie ma ptaków, nie ma ryb, nie ma roślin.

Pustka, rozpacz i smutek epatuje z każdej strony tej książki. Powieść McCarthy'ego zmusza do myślenia, do refleksji nad życiem, śmiercią, ludzkością. Nie będę ukrywać, że nie będą to rozważania optymistyczne, po przeczytaniu "Drogi" trudno bowiem zachować wiarę w dobro człowieka.

Moja ocena: 5/6

Cormac McCarthy, Droga, tł. Nikolaus Stingl, 253 str., Rowohlt.

czwartek, 26 sierpnia 2010

Stosikowe losowanie - runda 9

Zapraszam do zgłaszania się do rundy 9. Pary rozlosuję 1 września.

Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.
2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.
3. Wylosowaną książkę należy przeczytać do końca miesiąca.
4. Mile widziana recenzja, do której link proszę zamieścić na moim blogu.
5. Podsumwanie wszystkich rund wraz z linkami do recenzji zamieszczam tu.
6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną częścią cyklu, można zacząć czytanie od pierwszego tomu.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaną liczbą książek w stosie.

środa, 25 sierpnia 2010

"Taniec z aniołem" Åke Edwardson


Dzięki stosikowemu losowaniu szybcilj niż sądziłam sięgnęłam po pierwszą powieść kolejnego, jeszcze mi nieznanego, szwedzkiego mistrza kryminału.
Erik Winter nie przypomina jednak innych skandynawskich policjantów - to elegancik, nieco zadufany w sobie, wielbiciel jazzu. Winter nie ma rodziny, lecz kochankę. Komisarz Winter szyci się sukcesami w dziedzinie zwalczania przestępczości. Najnowsza seria morderstw staje się jednak zagadką. W Göteborgu i Londynie znaleziono ciała brutalnie zamordowanych młodych mężczyzn. W obu przypadkach morderstwa dokonano w ten sam sposób - ślady w pełnych krwi pokojach wskazują, że morderca zastosował nieznany rytuał, przypominający diaboliczny taniec.

Potrzebowałam wielu żmudnie czytanych stron, by przyzwyczaić się do języka Edwardsona. Oczekiwałam kryminału, zgrabnie napisanego, którego akcja będzie się kręcić tylko wokół przestępstwa. Widać jednak, że Edwardson ma inny zamysł. Jego książka aspiruje do powieści psychologiczno-społecznej. Edwardson wprawdzie wprowadza czytelnika w zagadkę, ale często wydaje się ona znikać na drugim planie podczas gdy autor rozwodzi się na temat szwedzkich realiów i społeczeństwa. Nie odkrywa tu jednak Ameryki, krytykując szwedzką politykę oraz ogólny upadek obyczajów. Co więcej, przy okazji wizyty Wintera w Londynie, krytyka rozciąga się na problemy nurtujące pełne cudzoziemców południowe dzielnice tego miasta.

Wprawdzie Winter jest główną postacią kryminału, Edwardson jednak szkicuje wiele innych postaci - współpracowników Wintera czy panią pastor, która wspiera duchowo policjantów.

Jak na jedną powieść dużo problemów, dużo tematów. Lektury nie ułatwia język Edwardsona - dużo tu krótkich, urywanych dialogów, pozoronie nie powiązanych ze sobą zdań. To nie jest książka na jeden czy dwa wieczory. Edwardson wymaga od czytelnikaczasu, koncentracji i otwartości.

"Tanz mit dem Engel" na pewno nie jest książką złą, raczej wielowarstwową i dającą do myślenia. Ja jednak nie polubiłam Edwardsona i nie sądzę bym skusiła się na jego kolejne kryminały.

Moja ocena: 4/6

Åke Edwardson, Tanz mit dem Engel, tł. Wolfdietrich Müller, 432 str., List.

sobota, 21 sierpnia 2010

"Od Astrid do Lindgren" Vladimir Oravsky, Kurt Peter Larsen, Autor anonimowy


Trójka autorów przedstawia w formie krótkich scen pewien okres z życia Astrid Lindgren. Wpadamy w życie słynnej pisarki, gdy siedzi ona na drzewie w rodzinnej wiosce. Pod drzewem trwają gorączkowe przygotowania do wyjazdu osiemnastoletniej Astrid. Dziewczyna zmuszona jest opuścić rodzinne gospodarstwo i zamieszkać w Sztokholmie, gdzie rozpocznie kurs sekretarski. Pisarce towarzyszymy przez kilka następnych lat, do momentu poznania przyszłego męża.

Dzięki kompozycji książki, czyta się ją bardzo szybko. Równocześnie jednak taka konstrukcja powieści pozostawia niedosyt. Wpadamy w życie Lindgren, poznajemy hardą, pełną energii dziewczynę i nagle musimy ją opuścić. Autorzy książki zapewniają, iż zbierają materiały do kolejnych powieści. Wolałabym jednak, by nie dzielili życia Lindgren, lecz opublikowali obszerniejszą książkę obejmującą od razu całe życie pisarki.

Astrid Lindgren wielbiłam całą mocą mojego dziecięcego serca. Nigdy jednak nie zastnawiałam się nad życiem pisarki. Trio autorów rozbudziło we mnie apetyt na poznanie jej losów, jej drogi do pisarstwa. Na pewno postaram się dowiedzieć więcej o Lindgren, a jeśli powstaną kolejne, zapowiedziane, tomy na pewno po nie sięgnę. Nie można bowiem odmówić tej szczupłej książeczce swady, rzutkości i nowatorskości w ujęciu tematu.

Moja ocena: 4/6

P.S. Kwiecienko, dziękuję za pożyczenie:)

Vladmir Oravsky, Kurt Peter Larsen, Autor anonimowy, Od Astrid do Lindgren, tł. Bogumiła Ratajczak, 156 str., Wydawnictwo Czarne.

wtorek, 17 sierpnia 2010

"Piąta strona świata" Kazimierz Kutz

Zachęcona wieloma pozytywnymi recenzjami, nie mogłam doczekać się tej książki. Kilka minut temu przeczytałam ostatnią stronę i niestety nieco się rozczarowałam.

Kutz gawędzi, przeplata, wspomina i podsuwa czytelnikowi mnóstwo powiastek. Bohaterów tu multum i choć autor koncentruje się na paczce z budki, do której należał narrator, to należy książce poświęcić wiele uwagi, by nie zatracić się wśród śląskich zawiłości. Trudno zdefiniować bowiem kogokolwiek - ludzie Śląska żyją na pograniczu, pomiędzy, dryfują między niemieckością, a śląskością, uczą się polskości. Tak samo dryfuje Kutz - od gwary, po język literacki, od gawędy, bo filozoficzny traktat. 

Bardzo znamienny jest ten cytat:

"Nikt, kto tego nie przeżył, nie potrafi sobie wyobrazić, jak wyglądało po wojnie życie rodziny powstańczej, jeśli jeden z synów padł w bitwie pod Kockiem w oddziałach generała Kleeberga, rugi pod Stalingradem, trzeci wrócił od Andersa, a w czwarty z Wehrmachtu. A jeśli matka pochodziła z rodziny niemieckiej i miała drugą volkslistę, to otrzymamy melanż familijny, nad którym można tylko zapłakać."

Niemal każda śląska rodzina musiała znaleźć swoje miejsce, odszukać swoją tożsamość wśród takiej plątaniny, a po wojnie nauczyć się polskości. Tematyka w moim odczuciu ważna, wymagająca i z pewnością dotychczas mało znana. 

Kutz poświęca również wiele miejsca śląskiej kobiecie - muterce, faktycznej głowie rodziny. Podczas gdy mąż pracował na kopalni, organizowała ona życie rodziny, podejmowała decyzje i kochała swych synów nad życie.

Chwalę Kutza, mimo że mnie rozczarował. Bo to dobra, warta przeczytania książka. Mnie mierziła jedynie chaotyczna, gawędziarska forma oraz filozoficzne wtręty. Czyli to, co powinno być największą zaletą powieści. Cieszę się jednak, że mogłam sięgnąć po książkę, której bohaterem jest moja mała ojczyzna wraz z jej gwarą. 

Na koniec jeszcze najpiękniejszy cytat:

"Bo człowiek w połowie bierze się z książek."

Moja ocena: 4/6

Kazimierz Kutz, Piąta strona świata, 255 str., Znak.

czwartek, 12 sierpnia 2010

"Wilgotne miejsca" Charlotte Roche


Debiutancka powieść Charlotte Roche wywołała w Niemczech sensację i przez wiele tygodni utrzymywała się na listach bestsellerów. Z ciekawości wysłuchałam więc audiobooka czytanego przez autorkę i pierwsze słowo, które nasuwa mi się na usta jest bardzo nieeleganckie - fuj! Naprawdę bardzo trudno mnie obrzydzić, ale pani Roche udało się to kilkakrotnie.

Osiemnastoletnia Helen Memel wylądowała w szpitalu po tym jak podczas depilacji intymnej rozcięła sobie hemoroidy. Krwawienie z pupy i dolegliwości z tym związane są dopiero początkiem wynurzeń Helen. Jej największym hobby jest na wyraz szczegółowe poznawanie własnego ciała, rażące ignorowanie wszelkich zasad higieny, seks oraz hodowanie roślinek z pestek awokado. Bohaterka szczegółowo opisuje wyrafinowane praktyki seksualne, masturbację i wreszcie nawet wizyty w toalecie. Wśród tych wynurzeń, niemal mimochodem, przemyca wiadomości na temat swojej rodziny - rodzice już dawno się rozwiedli, a matka jest fanatyczką higieny i "porządności". Helen pragnie, by rodzice znów się zeszli i próbuje przedłużyć swój pobyt w szpitalu, by rodzicie jak najczęściej się spotykali.

Męczył mnie ten słowotok w gruncie rzeczy głupiutkiej nastolatki. Po pierwszym zaciekawieniu nudziły zalewające każdą stronę książki obrzydliwości. Zastanawiałam się naturalnie nad sensem i celem powstania książki. Tło psychologiczne (rozbita rodzina, dominująca matka) wydaje mi się być zbyt płytkie, by uzasadnić sposób przedstawienia życia i fantazji Helen. Na pewno należy zwrócić uwagę na nowatorskość tematyki powieści. Nigdy nie spotkałam się z tak bezpośrednimi wyznaniami kobiety, z takim ujęciem kobiecej seksualności. Dobrze, że ukazują się książki o takiej tematyce. Szkoda jednak, że "Wilgotne miejsca" dryfują w stronę pornograficznego powieścidła bez gustu. Niestety. Mimo to warto zajrzeć, by przekonać się osobiście, co pani Roche wymyśliła. Nie ukrywam, że kilka razy nie mogłam wyjść ze zdumienia.

Moja ocena: 2/6

Charlotte Roche, Feuchtgebiete, czytała autorka.

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

"Die Nonne mit dem Schwert" Lea Korte


Catalina de Erauso żyła w XVII wieku. Jako czterolatenia dziewczynka została oddana do klasztoru, gdzie w wieku piętnastu lat miała złożyć śluby. Tuż przed nimi udało jej się uciec. Od tego momentu przebrana za mężczyznę przemierzała Hiszpanię, a po długiej podróży statkiem Amerykę Południową. 

Historię tej odważnej dziewczyny opisała w swojej pierwszej powieści Lea Korte. Na blisko pięciuset stronach barwnie przedstawia koleje losu Cataliny - spontaniczną ucieczkę z klasztoru, odrzucenie przez rodziców, przebranie za chłopca, wędrówkę do Sevilli, życie na statku, wyprawę do Panamy i wreszcie życie w koszarach. Lea Korte nie serwuje jednak nudnego opisu losów niedoszłej zakonnicy. Catalina to świetnie zarysowana postać - energiczna, dumna, spontaniczna. Dziewczyna, która potrafi kochać i dążyć do swojego celu. Autorka oprócz wielu postaci historycznych wprowadza kilka postaci fikcyjnych. Najważniejszą z nich jest Mikel - przyjaciel Cataliny, w męskim wcieleniu zwanej Francisco. Catalina zakochuje się w nim, jednak nie zdradza mu swojej tajemnicy. W swojej tułaczce po świecie, dzięki szczęśliwym zrządzeniom losu, spotyka go w najbardziej nieoczekiwanych chwilach. Przyjaźń między Cataliną a Mikelem nadaje powieści najwięcej dynamiki i choć czytelnik wciąż podejrzewa, że ta historia musi zakończyć się happy endem, z zapartym tchem śledzi ich losy. 

Zdumiewające jest jak długo udaje się Catalinie żyć w męskim świecie bez zdradzenia swojej płci - ta część powieści wydaje mi się być mniej realistyczna. Korte zbyt mało miejsca poświęca na opisanie praktycznej strony życia Cataliny - wprawdzie wspomina od czasu, do czasu o możliwościach ukrycia płci podczas mycia się czy załatwiania potrzeb fizjologicznych ale czuję wyraźny niedosyt w tym punkcie.

Pochwalić muszę autorkę za świetnie rozpracowane tło historyczne. Książka pełna jest informacji na temat życia w siedemnastowiecznej Hiszpanii, o inkwizycji i sposobach jej działania, o kolonizatorach i ich stosunku do południowoamerykańskich Indian. Mimo że moja wiedza na te tematy nie była zerowa, to miałam możliwość poszerzenia jej o wiele nowych faktów. 

Wreszcie książka Korte wciąga od dosłownie pierwszego zdania. Powieści Korte przyciągają jak magnes i nie pozwalają odłożyć ich do przeczytania ostatniej strony. Zdaję sobie sprawę z niedociągnięć, uproszczeń i zabiegów literackich, mających na celu przykucie czytelnika do książki, mimo to czytałam do późna w nocy i z żalem odkładałam książkę.

Moja ocena: 5/6

Lea Korte, Die Nonne mit dem Schwert, 478 str., Knaur.

piątek, 6 sierpnia 2010

Antologia Najpiękniejsze śląskie słowa


Muzeum Śląskie wraz z katowickim wydaniem Gazety Wyborczej zorganizowało konkurs na najpiękniejsze śląskie słowo. Finał konkursu odbył się 11 grudnia 2009, a wygrało słowo "przoć". Nadesłane słowa wraz z uzasadnieniem zebrano i wydano w postaci tej właśnie książki. Książki po prostu znakomitej. Przeczytałam ją z ogromną chęcią, nutką nostalgii i uśmiechem na ustach. 

Lektura tej pozycji ucieszy na pewno każdego Ślązaka i Ślązaczkę oraz miłośników Śląska i jego gwary. Mnie pozwoliła przypomnieć sobie wiele słów, a od chwili jej przeczytania aż chce się znów używać gwary.

Gwara śląska potrafi być piękna, tyle w niej melodyjnych słów choćby jedliczka, mamulka, libsta, purpurka czy zowitka.

Jeśli więc ciekawi jesteście co oznaczają powyższe słowa oraz poznać inne wyrażenia gwarowe gorąco polecam tę pięknie wydaną książkę!

Antologia Najpiękniejsze śląskie słowa, red. Leszek Jodliński, Dariusz Korytko, 151 str., Muzeum Śląskie w Katowicach, Biblioteka Gazety Wyborczej.

niedziela, 1 sierpnia 2010

"Powiedział mi wróżbita" Tiziano Terzani


Tiziano Terzani to, nieżyjący już, włoski dziennikarz, który wiele lat mieszkał w Azji, pracując jako korespondent czasopisma "Der Spiegel". Z początkiem lat 90-tych przypomina sobie o przepowiedni wróżbity, wedle której w roku 1993 może umrzeć i powinien unikać latania samolotem. Terzani bierze sobie przepowiednię do serca (w końcu żyje wśród przesądnych Azjatów) i tak reorganizuje swoje życie reportera, by przez dwanaście miesięcy przemieszczać się pociągami, samochodami, statkami czy wreszcie na własnych nogach. Czy taki wstęp nie brzmi zachęcająco?

Mimo sprzecznych opinii znalezionych na blogach po książkę musiałam siegnąć. I męczyłam ją, że się tak nieelegancko wyrażę, ponad dwa tygodnie. Jak to możliwe, zapytacie? Wszak Terzani to legenda dzennikarstwa, a pozycja ta to według Kapuścińskiego "wielka książka wpisująca się w najlepszą tradycję literackiego dziennikarstwa..."
Nie przekonał mnie zupełnie styl autora. Początkowo sądziłam, że to wina tłumacza, ale obawiam się, że jednak tłumacz robił, co mógł, by sprawnie przełożyć niezbyt zręczne zdania dziennikarza.
Po drugie od osoby, która dziesiątki lat mieszkała w Azji, a przy tym nie jest zwykłym śmiertelnikiem lecz, jak od dziennikarza oczekuję, bystrym obserwatorem i znawcą terenu, spodziewałam się głębszych treści. Powieść tymczasem odkrywcza nie jest. Przewracając strony ciągle czekałam na błyskotliwe spostrzeżenia, na to, że Terzani ukaże mi kulturę krajów azajtyckich od kuchni ale niestety na próżno. W książce dominują za to lamenty nad amerykanizacją kultury azjatyckiej, powtarzane średnio co kilkanaście stron. Narzekania autora nad faktem, że znane mu miejsca kompletnie się zmieniły w ciągu kilkunastu lat jego nieobecności, przypominały mi bardziej wynurzenia przeciętnego globtrottera, a nie dogłębną analizę dziennikarza.
Natomiast nie nużyły mnie opisy kolejnych wizyt u wróżbitów - odbierałam je jako najbardziej autentyczne, ukazujące kulturę poszczególnych krajów bez zbędnych komentarzy autora.

Nie chciałabym jednak całkiem zniechęcać do książki Terzaniego. Warto po nią sięgnąć, ale nie należy oczekiwać wyjątkowości. Mnie samo obcowanie z książkami na temat tych krajów sprawia przyjemność, więc i powieść Terzaniego doczytałam.

Moja ocena: 3,5/6

Tiziano Terzani, Powiedział mi wróżbita, tł. Jerzy Łoziński, 376 str., Zysk i s-ka.

Stosikowe losowanie runda 8 - pary

Nicto wybiera numer książki dla a_m_m (w stosie 15 książek) - 1
a_m_m wybiera numer książki dla Bluejanet (w stosie 16 książek) - 9
Bluejanet wybiera numer książki dla Anny (w stosie 61 książek) - 16
Anna wybiera numer książki dla Futbolowej (w stosie 100 książek) - 71
Futbolowa wybiera numer książki dla Kalio (w stosie 115 książek) - 113
Kalio wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 43 książki) - 10
Paideia wybiera numer książki dla Tuchy (w stosie 43 książki) - 12
Tucha wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 67 książek) - 23
Maniaczytania wybiera numer książki dla Madmad (w stosie 36 książek) - 3
Madmad wybiera numer książki dla PatrycjiAntoniny (w stosie 31 książki) - 2
PatrycjaAntonina wybiera numer książki dla Edith (w stosie 37 książek) - 6
Edith wybiera numer książki dla Nicto (w stosie 13 książek) - 12

Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w tym miejscu.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 31 sierpnia.

Statystyka lipiec 2010

Przeczytane książki: 4 (w tym 1 audiobook)
Ilość stron: zaledwie 704
Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania nagrody literackie: 0
Książki w ramach wyzwania peryferyjnego: 0
Najlepsza książka: Geschichten aus Thailand

Ilość książek w stosie: 100
Ubyło: 3
Przybyło: 8 (uległam promocji w Znaku i podajowi)

Tak słabego miesiąca jeszcze nie miałam:( Czytałam trochę czasopism ale były tak upalne dni, w które właściwie nic nie czytałam. Mam nadzieję, że sierpień dostarczy mi więcej wrażeń czytelniczych.