poniedziałek, 11 kwietnia 2011

"Cecylka Knedelek i poletko truskawek" Joanna Krzyżanek, Marcin Ciseł


Jest gdzieś sielska i pełna kolorów wioska, zamieszkana przez barwne i roześmiane postacie - to Stare Knedelkowo. Trafiłyśmy do niegp dzięki Sarze, a poznawanie wioski i jej mieszkańców rozpoczęłyśmy od lektury "Cecylki Knedelek i poletka truskawek".

Cecylka Knedelek to rezolutna mieszkanka tej uroczej wioski, która z radością i werwą przygotowuje się do tygodniowego zbioru truskawek. Nie tylko ona czeka z niecierpliwością na rozpoczęcie truskawkowych żniw. Wszyscy mieszkańcy wioski szykują się na to wydarzenie.


Ich radości nie dzieli tylko przyjaciółka Cecylki - gąska Waleria, która wyrusza na wczasy. Walerii jednak od truskawek nie uda się wywinąć, a jak to się stało przeczytajcie sami:)

Najważniejszą część książki stanowią jednak truskawkowe przepisy. Są tu przepisy całkiem proste, na przykład na koktajl czy truskawkowe miseczki, a także przepisy nieco bardziej skomplikowane, w których przygotowanie będzie musiał zaangażować się także rodzic. Z zachwytem przejrzałyśmy wszystkie. Pięciolatka poczyniła już szczegółowe plany na truskawkowy sezon, a ja się cieszę na wspólne kucharzenie, które bardzo lubimy (pod warunkiem, że młodszy brat nie przeszkadza:).



Jesteśmy oczarowane ilustracjami Marcina Cisła, graficznym przedstawieniem przepisów oraz fotografiami. Książka ma świetną oprawkę ze skrzydełkami, na których wewnętrznej stronie mieszczą się truskawkowe okulary do wycięcia i złożenia. A jeśli nie chcemy ich wycinać, można używać skrzydełek jako zakładek. Po przeczytaniu tej książki, od razu kupiłyśmy (a właściwie babcia kupiła) tę książkę:


To lektura na wiele dni i tygodni, na pewno podzielimy się z wami wrażeniami. Jako przedsmak chcemy pokazać wam jak wygląda Stare Knedelkowo:


Joanna Krzyżanek, Marcin Ciseł, Cecylka Knedelek i poletko truskawek, 59 str., Wydawnictwo Jedność.

1 komentarz:

  1. Mój mały jeszcze za mały na kucharzenie, ale tęsknotę za truskawkami zdołałaś we mnie obudzić.
    Prawdziwymi oczywiście, nie nadmuchiwanymi holenderskimi.

    OdpowiedzUsuń