sobota, 31 marca 2012

Statystyka marzec 2012

Przeczytane książki: 6 plus 1 przewrana


Ilość stron: 1949

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 1
Książki w ramach wyzwania reporterskiego: 0
Książki w ramach wyzwania nagrody literackie: 0
Książki w ramach wyzwania peryferyjnego: 0
Książki w ramach wyzwania azjatyckiego: 1

Najlepsza książka: "Chmurdalia" Joanny Bator

Ilość książek w stosie: 137


"Wina" Ferdinand von Schirach

 
Z ogromną przyjemnością przeczytałam kolejną książkę von Schiracha. Już  Przestępstwo bardzo mi się podobało, ale Wina zachwyciła jeszcze bardziej.
Mniej tu filozoficznych rozważań i przemyśleń, tym razem autor prezentuje tylko same przypadki, z którymi zetknął się w swojej kancelarii.

Należałoby czytać jedną opowieść dziennie, poddać się jej atmosferze i zadumać nad losem człowieka. Każda z nich to perełka, czytając ciągle nasuwało mi się słowo etiuda - von Schirach niezwykle umiejętnie uchwytuje kruchość losu i życia. Jego historie ukazują nietypowe losy, cienką granicę między uregulowanym trybem życia, a przestępstwem czy bezsilność człowieka, którego każdy wybór będzie zły.

Celowo nie opisuję treści Winy - nie ma takiej potrzeby, zresztą trudno opisać tak surowe, lakoniczne w swojej formie opowiadania. Po lekturze pozostaje w czytelniku pytanie o istotę winy, o moralną odpowiedzialność za swoje poczynania - pozornie winnymi stają się ci, którzy nie popełnili przestępstwa, przestępcy zaś uchodzą bezkarnie.

Bardzo, bardzo zachęcam!

Moja ocena: 5,5/6

Ferdinand von Schirach, Schuld, 208 str., Piper 2010.

czwartek, 29 marca 2012

"Miłość we Wrocławiu" zbiór opowiadań



Nieco sceptycznie byłam nastawiona do tego zbioru, wpadło mi przecież w oko kilka niezbyt pochlebnych recenzji, ale Wrocław w tytule jednak kusił. We Wrocławiu spędziłam moje studenckie lata więc darzę to miasto szczególną sympatią. 

Gdybym poprzestała na dwóch pierwszych opowiadaniach, pewnie podzieliłabym zdanie osób, których zbiór nie zadowolił. I mnie rozczarował (po raz kolejny) Chwin, a także nie zachwyciła Iwasiów, której prozę bardzo chciałam poznać. Autorem trzeciego opowiadania jest Karpowicz, którego Balladyny i romanse czekają cierpliwie na lekturę. A ja nie wiedzieć czemu jeszcze się za nią nie zabrałam. Teraz pewnie nastąpi to szybciej, bo opowiadanie Karpowicza było pierwszym, które naprawdę przypadło mi do gustu. Ciekawy pomysł, zręczny styl oraz happy end. Szczęśliwego zakończenia właściwie nie oczekuję od książek (co więcej wręcz go unikam), ale Karpowicz w jakiś sposób mnie ujął spójnością swojego opowiadania. 

Lektura nabrała rozpędu, tym bardziej, że autorem kolejnego utworu jest jeden z moich ulubionych polskich pisarzy - Wojciech Kuczok. Przewrotny pomysł na miłość, nietypowe miejsce akcji i styl, który lubię:)

Idealne opowiadanie w moim odczuciu musi mieć intrygujące, najlepiej zaskakujące zakończenie - takie ma świetny utwór Macieja Malickiego.
Niezwykle przypadły mi do gustu także teksty Orbitowskiego, Pachły, Vargi i nawet Pilipiuka. 
Szczególnie Orbitowski podejmując temat wody, rzeki, powodzi utrafił w mój gust. Dotąd nie spotkałam się z tym nazwiskiem, teraz będę uważnie śledzić jego twórczość.  

Z ciekawością śledziłam różnorakie ujęcia tematu miłości przez najlepszych polskich prozaików. Czasami wysuwała się ona na pierwszy plan, czasami trzeba było ją powoli odkrywać, ale zawsze gdzieś wypływała - szczęśliwa lub pechowa, namiętna lub wstydliwa. 

A Wrocław? Z przyjemnością czytałam o znanych mi miejscach i ulicach oraz zadziwiałam się zmianami jakie nastąpiły od mojej ostatniej wizyty w tym mieście.

Polecam, zwłaszcza osobom szczególnie z Wrocławiem związanym:)

Moja ocena: 4/6

Miłość we Wrocławiu, 266 str., Wydawnictwo EMG 2011.

poniedziałek, 26 marca 2012

"Cyferki" Jacek Cygan, Ola Woldańska-Płocińska



Mamy problem z szóstką. Nie lada problem:) Dwulatek liczy bowiem: jeden, dwa, tsi, ćtery, pienć, siedem, osiem, dziewienć. I koniec. Szóstki nie akceptuje. Mama strasznie się przejmuje, bo jak żyć bez szóstki, wszak starsza siostra sześć wiosen liczy. Mama myślała więc i poszła po rozum do głowy. Pokazała Dwulatkowi Cyferki Jacka Cygana. 

Tam wszystkie cyferki stoją w kolejce i bardzo elegancko się prezentują. Każda inaczej. Jedynka jest chudziutka, dwójka pozawijana, trójka okrągła, czwórka przypomina krzesełko, a piątka nie wiadomo co. I jest szóstka, jak róg barani. 


Ale Syn nie wie co to róg barani, więc szukamy wśród klocków duplo owieczki, ale masz ci los, też nie ma rogów. Oglądamy jeszcze bocianią siódemkę i bałwankową ósemkę, przy okazji żałując, że tej zimy nie udało nam się ulepić ani jednego bałwana. O i jest dziewiątka, niezwykle podobna do naszej pechowej szóstki. Cyferkowy porządek zniszczyło jednak nieposłuszne zero, a potem Sześciolatka pochwyciła książkę, bo liczenie ją bardzo interesuje. Zanim zaczęła jednak liczyć fachowym okiem oceniła ilustracje bezbłędnie rozpoznając, że książki pani Oli Woldańskiej-Płocińskiej już znamy i bardzo nam się podobają. Popatrzcie jak ciekawie rysuje cyferki:




A Dwulatek? Dalej ignoruje szóstkę i dobrze nam z tym:)

Jacek Cygan, Ola Woldańska-Płocińska, Cyferki, Wydawnictwo Czerwony Konik 2011.

"Chmurdalia" Joanna Bator



Po świetnej Piaskowej górze, z niecierpliwością czekałam na możliwość przeczytania Chmurdalii, która, jak się okazało, nie jest typową kontynuacją swojej poprzedniczki. Bator oplata akcję wokół ocalałej z wypadku Dominiki Chmury, a w powieści przewijają się znane już z Piaskowej góry osoby, autorka jednak wprowadza szereg nowych bohaterów, odsuwając Wałbrzych na drugi plan.

Dominika przemierza świat, znajduje się w stanie ciągłej ucieczki od Piaskowej góry, osiedlając się w Niemczech, USA, Anglii i Grecji. W trakcie swojej odysejowskiej tułaczki (nawiązania do Odysei są nie do przeoczenia) trafia na wiele osób, które w jakiś sposób oddziaływują na jej życie. Pierwszą z nich jest potomkini Hotentockiej Wenus - Sara. Ta czarnoskóra Amerykanka pomaga Dominice stanąć znów na nogi, cierpliwie rehabilitując jej ciało oraz poniekąd duszę. Gdy Dominika postanawia wyruszyć w świat, towarzyszy jej aż do Nowego Jorku. Istotną rolę odgrywa także Ivo - cukiernik z powołania i homoniewiadomo, którego Dominika poślubia, zapewniając obojgu wymierne korzyści. I w końcu Małgosia z Piaskowej Góry, Grażynka, Greczynka Apostolea, poznana w Londynie, dzięki której Dominika spotyka  greckiego przyjaciela z dzieciństwa. Na kartach powieści przewijają się nie tylko niezliczone postaci, Bator porusza się niemal w czasie całego dwudziestego wieku, opowiadając historie (głównie z okresu drugiej wojny światowej) przynajmniej kilku bohaterów.

Mnogość wątków i zupełnie nieprawdopodobne zbiegi okoliczności są jednak słabszą stroną powieści. Odniosłam wrażenie, że Bator przesadziła z konstelacją powiązań między wszystkimi napotykanymi przez Dominikę osobami. 
Nocnik Napoleona, który jest leitmotivem snutych przez autorkę historii śmieszy i straszy swoją rolą. 
Te wszystkie fakty czyniły lekturę momentami nużącą i zniechęcającą.

Chmurdalia ma jednak jedną cechę, która plasuje się w moim odczuciu w kategorii między wybitnością, a geniuszem, a jest nią język. Styl pisania, skojarzenia, słowotwórstwo, niewiarygodny zmysł obserwacji, dobór imion i nazwisk oraz sarkazm Bator są dla mnie Mount Everestem pisarskich możliwości. A że styl cenię sobie w powieściach bardzo, bardziej nawet od treści, czytałam paplanie Jadzi (mojej ulubionej bohaterki zresztą) z rozkoszą, a mój podziw dla Bator rósł z każdą kolejną stroną. Pani Joanno, chapeau bas!

Moja ocena: 4,5/6

Joanna Bator, Chmurdalia, 502 str., WAB 2010. 

sobota, 24 marca 2012

Stosikowe losowanie 4/12


Zapraszam do zgłaszania się do rundy kwietniowej. Pary rozlosuję 1 lub 2 kwietnia, a na przeczytanie książki mamy czas do końca miesiąca.


Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.
2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.
3. Wylosowaną książkę należe przeczytać do końca miesiąca.
4. Mile widziana recenzja, do której link należy zamieścić na moim blogu.
5. Podsumowanie losowania wraz z linkami znajduje się w zakładkach u góry strony.
6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną częścią cyklu, można zacząć czytanie od pierwszego tomu.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaną liczbą książek w stosie.

środa, 21 marca 2012

"Draka ekonieboraka" Emilia Dziubak, Eliza Saroma-Stępniewska, Iwona Wierzba



Wiecie kto to jest ekonieborak? Muszę przyznać, że otwierając tę książkę nie bardzo wiedziałam co mnie czeka:) Otóż ekonieborak nie segreguje śmieci, nie oszczędza wody, wyrzuca śmieci na chodnik, nie sprząta po piesku, kupuje śmieciowe jedzenie czyli robi wszystko to, co moją Sześciolatkę dosłownie zaszokowało.
Lektura Draki była dla niej niemal traumatyczna - moje świadome dziecko nie mogło sobie wyobrazić, że ktoś może nie segregować śmieci i bardzo się tym faktem przejmowało:)


Wszystkie przewiny ekonieboraka opisane są wierszem - dla nas to właściwie nowość, na półce dziecięcej dominuje proza. To raczej ja nie przepadam za wierszami i wywieram delikatny wpływ na lektury moich dzieci, ale po tej książce zmieniłam zdanie. Tekst jest dowcipny, dosadny, a przede wszystkim nieprzegadany i łatwy w odbiorze. 


Każdemu wierszowanemu opisowi niecnych zachowań ekonieboraka towarzyszy dwustronicowy tekst, wyjaśniający, co bohater książki źle zrobił i dlaczego. Mogą to być fakty, ciekawostki czy rady - podane w bardzo strawny sposób. 
O ile tekst wierszowany nie będzie zbyt trudny nawet dla małego dziecka, to poradnik skierowany jest do nieco starszych czytelników - Sześciolatka miała problemy przy niektórych tekstach, przede wszystkim przy twardych danych, których po prostu jeszcze nie potrafi sobie wyobrazić. 


Tym sposobem jednak otrzymujemy książkę dwa w jednym, która może towarzyszyć dziecku przez dłuższy okres czasu. Trudniejsze teksty po prostu poczekają, aż młody czytelnik dorośnie, a na razie mama wyjaśnia własnymi słowami.


Ilustracje znanej już z Gratki małego niejadka oraz okładki szóstego numeru Archipelagu Emilii Dziubak są świetne - w książce jest zielonolistnie, a ekonieborak to ciekawy gość. Zresztą popatrzcie sami;)

Oko małego czytelnika ucieszą także zabawy - świetne urozmaicenie dla lektury!



Polecam wam gorąco tę kolejną udaną publikację Wydawnictwa Albus, my jesteśmy zachwycone.

P.S. Nieprzekonanych zachęcam do obejrzenia tego filmu.

Emila Dziubak, Eliza Saroma-Stępniewska, Iwona Wierzba, Draka ekonieboraka, Wydawnictwo Albus 2012

środa, 14 marca 2012

"Na plebanii w Haworth" Anna Przedpełska-Trzeciakowska



Nie myślcie, że tak szybko przeczytałam tę dość opasłą książkę. Przebrnęłam, nawet z niejaką przyjemnością, przez pierwszych sto stron i straciłam serce. Nie jestem aż taką miłośniczką prozy sióstr Brontë, by dalej zapoznawać się ze szczegółami ich życia.

Przedpełska-Trzeciakowska pisze niezwykle interesująco, jej styl nie przypomina typowo biograficznego wywodu, to raczej powieść o niezwykłej rodzinie Brontë. Czytelnikowi od razu rzuci się w oczy skrupulatna praca badawcza autorki - Przedpełska-Trzeciakowska nie tylko świetnie zna dzieje rodziny, ale także odnosi przeżycia pisarek do treści ich późniejszych powieści.

Wichrowe wzgórza to jedyna znana mi powieść, jaka wyszła spod pióra sióstr, do tego czytałam ją jeszcze w liceum i właściwie nic nie pamiętam. Za to dobrze pamiętam jak swego czasu bezskutecznie próbowałam zdobyć tę książkę. Teraz mam możliwość jej przeczytania dzięki nieocenionej Pemberley, ale jednak zrezygnuję. Nie ten czas, nie ta pora. 

Anna Przedpełska-Trzeciakowska, Na plebanii w Haworth. Dzieje rodziny Bronte, 507 str., Świat Książki 2010.

poniedziałek, 12 marca 2012

"Droga do Klockrike" Harry Martinson



Dziewiętnastowieczna Szwecja, środowisko cygarników. Ręczna praca nadal jest ceniona, ale maszyny zaczynają wypierać dużo wolniej pracujących rzemieślników i zastępować cierpliwie wyrabiane cygara produktami masowymi. 

Bolle należy do najlepszych w swoim fachu. Gdy kobieta, w której się podkochuje wyjeżdża do Ameryki i on postanawia zmienić swój los. Wraz z kompanem pracują całe lato na własny rachunek, by uzbierać pieniądze na bilet na statek. Zarobek wystarcza jednak tylko na jeden bilet, a los uśmiecha się do towarzysza Bollego. 

Bolle porzuca swoje dotychczasowe zajęcia i staje się włóczęgą. Okazuje się, iż w ówczesnej Szwecji nie było to rzadkie zajęcie, a włóczędzy nie byli odbierani jako niebezpieczni. To raczej ludzie, którzy wybrali wolność, życie bez zobowiązań i sztywnych ram. Nie znaczy to jednak, że było to życie łatwe.
Głód, nieufność, chłód, ciągła niepewność losu czy strach przez złapaniem przez policję towarzyszą Bollemu. 

Wspólnota łazików była spora - mężczyźni często wędrowali wspólnie i oddawali się dysputom na tematy metafizyczne i egzystencjalne. To ludzie, którzy potrafią rozmawiać, mają na to czas i umilają rozmową życie rolników w odległych dolinach. Nie zawsze włóczędzy odsyłani są od drzwi kuchni, wielu z biednych mieszkańców wsi i samotnych gospodarstw widzi w nich miłą odmianę monotonnych dni oraz możliwość uzyskania informacji o innych terenach Szwecji - w zamian chętnie użyczają gościom poczęstunku lub noclegu w stodole. 
Wędrówka Bollego to równocześnie pretekst do naszkicowania obrazu dziewiętnastowiecznej Szwecji - sporo tu opisów przyrody, życia na wsi, problemu masowej emigracji za ocean.

Powieść Martinsona nie czyta się lekko - rozpoczynając włóczęgowską przygodę trzeba być świadomym, że lektura Drogi do Klockrike wymaga czasu. Tak jak Bolle powoli przemierza dukty, tak w jego tempie przewracać należy strony powieści. Gdyby nie chęć poznania prozy noblistów, z pewnością nie sięgnęłabym po tę książkę, a i pewnie nie doczytała. Nie jest to tematyka, która należy do kręgu moich zainteresowań, a tak że nie porwał mnie styl Martinsona. Trudno mi jednoznacznie polecić tę książkę, warto spróbować i poznać zupełnie inny od ówczesnego świat, ale nie gwarantuję, że każdemu taki rodzaj prozy się spodoba.

Moja ocena: 3/6

Harry Martinson, Droga do Klockrike, tł. Maria Olszańska, 293 str., Wydawnictwo Poznańskie 1972.

sobota, 3 marca 2012

"Wohin Du auch gehst. Die Geschichte einer fast unmöglichen Liebe" / "Same same but different" Benjamin Prüfer



Benjamin ma dwadzieścia trzy lata, prowadzi beztroskie życie, pracuje wprawdzie w redakcji sporej gazety, ale czas wolny spędza na imprezach i rozmowach z kumplami, nie przejmując się niczym. Jeden z nich namawia go do wyprawy do Azji i zanim Benjamin przemyślał tę propozycję, zabukował (na rauszu) lot. 

W trakcie swojej podróży trafił do Phnom Penh, gdzie zamieszkał w niewielkim pensjonacie w okolicy szczególnie odwiedzanej przez backpackerów. Z poznanymi tam ludźmi poznawał nocne życie stolicy Kambodży i wypróbowywał nowe narkotyki. Którejś z nocy poznał w słynnej dyskotece Heart of Darkness Sreykeo. Mimo, że dziewczyna pracowała jako prostytutka, to ich spotkanie nie przypominało typowej nocy z bargirl. Oboje odczuwają jakiś rodzaj przyciągania i kontynuują spotykania. Gdy Benjamin musi wracać do Niemiec są już parą, obiecują sobie utrzymanie kontaktu i ponowne spotkanie. 

Życie w Niemczech jest całkowicie odmienne od trzymiesięcznego pobuty w Kambodży, Banjamin od razu wpada w jego wir ale kontakt z Sreykeo utrzymuje. Częste infekcje dziewczyny okazują się nie być przypadkowe, jest zarażona wirusem HIV. Mimo tej diagnozy Benjamin nie zrywa z nią kontaktów, tylko rozpoczyna rozpaczliwą walkę. Pragnie pomóc zmienić jej życie, wyrwać się z prostytucji, uzdrowić chore stosunki rodzinne (matka nie okazuje dzieciom żadnych uczuć, wymaga jedynie pieniędzy) i przede wszystkim chce zdobyć dla niej leki, co okazuje się być niezwykle trudne. 

To nie jest historia czarno-biała. Wątpliwości, niewyobrażalne kłopoty finansowe, odległość i odmienność kultur wydają się zabijać uczucie między Benjaminem i Sreykeo. Dziewczyna i jej rodzina ciągle potrzebują pieniędzy, Benjamin jednak nie ma kapitału, by im zapewniać wystarczające kwoty, co więcej tonie w długach, żyje na granicy egzystencjalnego minimum, a ich rozmowy telefoniczne kręcą się tylko wokół finansów i choroby.
Związek jest bardzo burzliwy, gdy Benjamin dowiaduje się, że Sreykeo wróciła do prostytucji, zrywa z nią. Nie będzie to jednak zerwanie ostateczne, chłopak wraca do Kambodży, walczy o znalezienie najlepszej terapii dla niej i uzdrowienie rodziny.

Nie potrafię sobie wyobrazić książki lepiej opisującej codzienne życie Khmerów. Benjamin sam je poznaje, uczy się języka, dziwi się zachowaniom i obyczajom. Stara się przejąć rolę autorytetu w rodzinie, zrozumieć sposób myślenia Khmerów, by jak najlepiej argumentować w dyskusjach. Przy okazji opisuje buddyjskie święta, khmerskie wesele, życie na wsi i skomplikowane stosunki rodzinne.
Autor nie jest reporterem, który obserwuje obcą kulturę, on w tej kulturze żyje, stara się z nią zintegrować i właśnie z takiej perspektywy życie w Kambodży opisuje. Książka tym bardziej fascynująca, że przecież pobyt w tym kraju mam świeżo w pamięci. 

Autor nie pisze wyszukanym językiem, powieść jest raczej relacją i wspomnieniami, zaskakuje jednak szczerością, trzeźwością opinii, szczególnie ujęła mnie brakiem tkliwego sentymentalizmu. 
Zanim przeczytałam książkę widziałam film, nakręcony przez Detleva Bucka - przyjemny w odbiorze ale o lata świetlne płytszy od książki. Brakowało w nim przemyśleń i spostrzeżeń Benjamina na temat życia Khmerów czyli tego, co najbardziej interesowało mnie w powieści. Mimo to polecam zarówno książkę, jak i film. Tylko koniecznie najpierw sięgnijcie po powieść!

Moja ocena: 4/6

Benjamin Prüfer, Same same but different, 329 str., Fischer Taschenbuch Verlag 2010.

czwartek, 1 marca 2012

Stosikowe losowanie 3/12 - pary


Maniaczytania wybiera numer książki dla Kalio (w stosie 379 książki) - 1
Kalio wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 48 książek) - 1
Paideia wybiera numer książki dla Z głową w książce (w stosie 50 książek) -  25
Z głową w książce wybiera numer książki dla Momarty (w stosie 35 książek) -  1
Momarta wybiera numer książki dla Bujaczka (w stosie 200 książek) - 38
Bujaczek wybiera numer książki dla Anny (w stosie 138 książek) - 38
Anna wybiera numer książki dla Karto_flanej (w stosie 140 książek) -  64
Karto_flana wybiera numer książki dla Magdy (w stosie 80 książek) - 41
Magda wybiera numer książki dla Izy (w stosie 169 książek) - 32
Iza  wybiera numer książki dla Zacofanego w lekturze (w stosie 328 książek) - 137
Zacofany w lekturze wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 29 książek) - 21
Guciamal wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 134 książki) - 73


Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w zakładce u góry strony.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 31 marca.