poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Statystyka kwiecień 2012


Przeczytane książki: 3


Ilość stron: 1954 (Ilość przeczytanych książek nie zawsze ma przełożenie na ilość przeczytanych stron.)

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 0
Książki w ramach wyzwania reporterskiego: 0
Książki w ramach wyzwania nagrody literackie: 0
Książki w ramach wyzwania peryferyjnego: 0
Książki w ramach wyzwania azjatyckiego: 0

Najlepsza książka: "Szkarłatny płatek i biały" Michel Faber

Ilość książek w stosie: 133


"Balzakiana" Jacek Dehnel



Po lekturze Lali pragnęłam Dehnela niczym przysłowiowa kania dżdżu - mój zachwyt nad jego prozą był tak wielki, że nie mogłam się doczekać lektury Balzakian. Zresztą nie musiały na nią czekać długo, bo całkiem niedawno zdobyłam tę książkę, a Momarta miała bardzo celne oko w ostatnim stosikowym losowaniu. 

Na zachwyt czekałam jednak dość długo. Książkę przeczytałam wprawdzie, ale pierwsze opowiadanie wręcz mnie nudziło i poważnie rozważałam odłożenie lektury. 
Balzakiana to zbiór czterech opowiadań korespondujących z balzakowską Komedią ludzką, której niestety nie czytałam.
Dehnel przedstawia losy ludzkie, stawiając w centrum osoby proste, nieco naiwne, a przy tym żądne sławy czy pieniądza. Ich życiem kierują małostkowość, wyrachowanie, a często nawet głupota. 
Mimo że autor obraca się w środowiskach ludzi prostych czy nowobogackich, jego język jest niezwykle wyrafinowany. Mimo długich zdań, porównań i starannie dobranego słownictwa, opowiadania czyta się lekko. 
Gdy styl pisarza jest świetny, jestem skłonna wybaczyć mu każde niedociągnięcie. Czytałam więc dla ironii i sarkazmu, dla zachwycającego zmysłu obserwacji, dla wyszukanych, często staroświeckich słów i dopiero w ostatnim opowiadaniu doceniłam ten zbiór.

Była piosenkarka, która właśnie przechodzi na emeryturę, zostaje namówiona przez podejrzanego impresario, kolegę wnuczki, do zakrojonego na wielką skalę come-backu. Dehnel świetnie ukazuje postawę emerytki, która po początkowym oporze, coraz bardziej skłania się ku propozycji mężczyzny. 
Bez wątpienia zdolność tworzenia wiarygodnych postaci należy do mocnych stron autora, jednak mam wrażenie, że w pierwszym opowiadaniu z ową wiarygodnością przesadził - postaci Weroniki i Asi, wprawdzie barwne, wydawały mi się być zupełnie nierealne. 

Realizmu natomiast nie brakuje drobiazgowym opisom mieszkań, ich wnętrz, mebli, ulic, strojów, a także odniesieniom do współczesności. Dehnel tak bardzo osadza akcję opowiadań we współczesnej Polsce (odwołania polityczne, kulturalne, medialne), iż obawiam się, że za kilkadziesiąt lat jego teksty, teraz dowcipne, mogą stać się mało czytelne.

Opowiadania Dehnela zaskakują smutkiem, który jednak dociera do czytelnika dopiero po zakończeniu lektury. Tragiczna jest postać córki sprzedawcy tekstyliów, która wychodzi za mąż za artystę - zderzenie dwóch odmiennych środowisk oraz przypadkowość małżeństwa nie mają szansy na przetrwanie próby czasu. 

Niełatwe jest życie Tońki, traktowanej przez rodzeństwo i ich potomstwo jako źródło pieniędzy. Gdy na starość wymaga opieki, przerzucana jest między rodziną jak zbędny balast.

W trzecim opowiadaniu Dehnel opisuje losy swoistego alter-ego - porzuconego przez ojca, wychowywanego przez sfrustrowaną matkę potomka rodu arystokratycznego. Młody mężczyzna przedzierzga się z konserwatora zabytków w nauczyciela savoir-vivru córki nowobogackiego właściciela fabryki drobiu. Zaplątany między czterema kobietami prowadzi gorzkie życie. 

Balzakiana warto przeczytać przede wszystkim ze względu na język Dehnela - wybaczcie ale powtórzę - niepowtarzalny i niezwykle wykwintny!

Moja ocena: 4/6

Jacek Dehnel, Balzakiana, 410 str., WAB 2009.

wtorek, 24 kwietnia 2012

"Szkarłatny płatek i biały" Michel Faber



Od dawna spoglądałam na to opasłe tomiszcze i nie miałam odwagi (ochoty?), by rozpocząć lekturę. A teraz zdradzę wam, dlaczego tak rzadko pojawiałam się ostatnio na blogu.... Czytałam! I czytałam, i czytałam, i czytałam...... Gdy dotarłam do dwusetnej strony bliska byłam zwątpienia, zwłaszcza gdy widziałam jaka to szczupła część całej powieści. Moje wydanie ma ponad tysiąc gęsto zadrukowanych stron! Ale czytałam dalej, a gdy przeczytałam kolejne dwieście stron, żadna siła nie była w stanie oderwać mnie od lektury!

Faber umieścił akcję powieści w dziewiętnastowiecznym Londynie - narrator (z innych recenzji ze zdumieniem dowiedziałam się, że to narratorka!) zabiera nas na przechadzkę po najbiedniejszych ulicach. Poznajemy Caroline - prostytutkę, która mieszka i pracuje w obskurnym, zimnym pokoju, klepiąc biedę. Najważniejszym jednak jest to, że doprowadzi nas do Sugar - słynnej koleżanki po fachu. Sugar słynie z inteligencji, zdolności prowadzenia konwersacji oraz z faktu, że spełnia każde życzenie klienta. Np. Williama Rackhama - nieporadnego właściciela stworzonej przez ojca fabryki mydeł i perfum, nieudacznika, wałkonia mającego o sobie wysokie zdanie. Rackham jest zafascynowany Sugar do tego stopnia, że pragnie ją mieć na wyłączność. To życzenie natomiast skłania go do przyłożenia się do pracy i ostatecznego przejęcia pałeczki od ojca. Ten wyniosły dandys staje się nie znającym skrupułów biznesmenem. Dzięki temu posunięciu "wykupuje" Sugar. Dodać jednak należy, że Sugar sumiennie pracowała na ten skok na społecznej drabinie. Pracę prostytutki rozpoczęła jako trzynastolatka, zmuszona została do niej przez własną matkę, która w roli sfiksowanej burdelmamy ciągle ma oko na swój najlepszy kąsek. W ciągu pięciu lat prostytucji Sugar wypracowała swój własny styl. W wolnym czasie natomiast pisze powieść, w której mści się na całym rodzie męskim. Gdy spotyka Rackhama wyczuwa w nim potencjalnego wybawcę i roztacza swój cały czar, by dopiąć celu. 

Powieść Fabera ma wiele mocnych stron. Przede wszystkim niezwykle wierne (na ile jestem w stanie to ocenić) oddanie życia w ówczesnym Londynie. Zrobił to tak świetnie, że potrafił zainteresować kogoś, którego ta epoka zupełnie nie kręci, czyli mnie;) Z przyjemnością zamieszkałam na ponad trzy tygodnie w świecie turniur, dorożek, pijawek i guwernantek. Faber nie szczędzi detali, opisuje życie wszystkich warstw społecznych, nie bojąc się nieeleganckich szczegółów i dosadnych sformułowań. Zwłaszcza ten fakt jest warty podkreślenia - bohaterowie co rusz wdeptują w końskie łajno, śmierdzą wsunięte pod łóżko nocniki, czy wylewane na ulicę ekskrementy. Mnie przede wszystkim wciąż na nowo zdumiewa przepaść czy też cywilizacyjny skok jaki dokonał się w ciągu stu lat. Wszak to tak niewielki okres czasu, a ówczesne warunki życia, poziom medycyny czy status kobiet są nam tak odległe jak średniowiecze. 

Wspomnieć muszę też o bohaterach - bo nie tylko Sugar i William odgrywają rolę w Płatku. Faber bardzo dobrze szkicuje sylwetki Agnes (chorej żony Williama), ich córki Sophie, brata Williama oraz jego przyjaciółki. Każda z tych postaci ma niezwykle umiejętnie zarysowany charakter. Bardzo podobało mi się, że nie ma tu bohaterów idealnych. Każdy ma wiele wad i potrafi być niezwykle irytujący. Choć musze przyznać, że szczególną antypatię odczuwałam do Williama (która nie przeszła mi do końca powieści i słusznie) i poniekąd Agnes. Właściwie tylko Sugar nie wzbudzała we mnie negatywnych odczuć, za to często zaskakiwała swoimi decyzjami! 
Wydaje się, że Faber ze szczególną starannością stworzył postaci kobiecie. Sylwetki Sugar, Agnes oraz Emmeline Fox to wręcz studia psychologiczne kobiecej duszy. 

Najbardziej zdumiał mnie zabieg wprowadzenia narratora, który czytelnika bierze pod rękę i oprowadza po Londynie. Później narrator znika na jakiś czas, jego wtręty są bardzo sporadyczne, by wrócić znów na końcu. Niespecjalnie przepadam za zabiegami tego typu, w "Płatku" nie razi on jednak bardzo mocno.

Polecam wam tę powieść. Dajcie się skusić idei slow reading:) Na pewno w tym czasie przeczytałabym pi ęć innych książek, goniąc za liczbami albo redukcją stosu ale już od dawna planowałam odpuścić (nie gonienie za liczbami, bo to mnie nie dotyczy) i rozsmakować się w jednej lekturze na wiele tygodni. Szkarłatny płatek i biały nadaje się do tego idealnie!

Moja ocena: 5/6

Michel Faber, Das karmesinrote Blütenblatt, tł. Hans-Ulrich Möhring i Claus Varrelmann, 1056 str., List Verlag 2004.

Stosikowe losowanie 5/12

Zapraszam do zgłaszania się do rundy majowej. Pary rozlosuję 1 maja, a na przeczytanie książki mamy czas do końca miesiąca.



Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.
2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.
3. Wylosowaną książkę należe przeczytać do końca miesiąca.
4. Mile widziana recenzja, do której link należy zamieścić na moim blogu.
5. Podsumowanie losowania wraz z linkami znajduje się w zakładkach u góry strony.
6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną częścią cyklu, można zacząć czytanie od pierwszego tomu.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaną liczbą książek w stosie.

sobota, 7 kwietnia 2012

"Déjà dead" Kathy Reichs


Bohaterka pierwszej powieści Reichs, podobnie jak autorka jest antropologiem klinicznym, pracującym w Montrealu. Temperance Brennan współpracuje ściśle z policją, analizując odnalezione kości. Jej współpraca jednak nie ogranicza się tylko do szacowania wieku i pochodzenia ofiar, gdy na jej stół trafiają kości brutalnie zamordowanej kobiety. Tempe przeczuwa, że jest ona jedną z wielu ofiar seryjnego mordercy i anagżuje się w śledztwo.

Sięgnęłam po tę książkę skuszona dość dobrymi recenzjami oraz tematyką - nie mogę powiedzieć, że wybitnie interesuję się antropologią, ale chętnie czytam książki z medycyną, nie tylko tradycyjną, w tle.

Déjà dead okazało się jednak być wpadką, może nie katastrofą, bo jednak powieść doczytałam, ale bardzo się rozczarowałam. 
Co mi się nie podobało?

- Postać Tempe: nierealna, niepogłębiona, nieracjonalna, popijająca colę light papierowa nudziara. która w zrywach odwiedza siłownię. Amerykańska do bólu.

- Prowadzenie akcji: wszyscy działają wyjątkowo nieporadnie i niepraktycznie. Głowę można dać, że Tempe zrobi zawsze to, czego nie powinna: wyjdzie z domu, gdy niebezpiecznie, nie zadzwoni do policjanta z istotną informacją, zapomni przejrzeć kluczowe zdjęcia, średnio intenswynie martwi się o ukochaną przyjaciółkę itd., itp. Denerwujące i przewidywalne.

- Maniera zwracania się do siebie przez Tempe: otóż nasza pani antropolog zagrzewa się do działania albo ochrzania sama siebie za głupoty, zwracając się do siebie per Brennan, w przeniesieniu na polski, zakładając, że Brennan to Kowalska, brzmiałoby to mniej więcej tak: No i co, Kowlaska, znów zawaliłaś sprawę? Weź się w garść Kowlaska, no dalej. Sztuczne? Pewnie. Do tego śmieszne,

- Złudzenie, że nie czytam książki tylko oglądam amerykański film, bardzo średni film.

- Scena kluczowa: była tak fascynująca, że trzydzieści stron przed końcem musiałam odłożyć książkę, bo pewna byłam, że w ostatniej sekundzie (a jakże) nadejdzie ratunek i że księciem na białym koniu będzie najmniej lubiany policjant. Oh, jakie zaskakujące!

Dlaczego więc doczytałam książkę? Bardzo podobały mi się frankofoński elementy oraz miejsce akcji. Montreal odgrywa dużą rolę, Reichs szczegółowo opisuje miasto, zwyczaje mieszkańców Quebec oraz realia (gazety, działanie urzędów, dwujęzyczność). Z ciekawością zagłębiłam się także w opisy sekcji zwłok, sposoby badania kości oraz analizy przedmiotów znalezionych w miejscu zbrodni Strony przewracały się niemal same i tak niepostrzeżenie dotarłam do końca.

Mam na półce kolejny tom z Brennan w roli głównej, ale podaruję sobie, mimo że czytałam, że jest lepszy. 

Moja ocena: 3/6

Kathy Reichs, Déjà dead, tł. Thomas A. Merck, 538 str., Blanvalet 2000.

niedziela, 1 kwietnia 2012

Stosikowe losowanie 4/12 - pary

Anna wybiera numer książki dla Bujaczka (w stosie 200 książek) - 112
Bujaczek wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 46 książek) - 15
Paideia wybiera numer książki dla Izy (w stosie 185 książek) -  17
Iza wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 135 książek) -  133
Maniaczytania wybiera numer książki dla Kalio (w stosie 360 książek) - 5
Kalio wybiera numer książki dla Karto_flanej (w stosie 138 książek) - 22
Karto_flana wybiera numer książki dla Zacofanego w lekturze (w stosie 400 książek) - 316
Zacofany w lekturze wybiera numer książki dla Magdy (w stosie 91 książek) - 66
Magda wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 36 książek) - 36
Guciamal  wybiera numer książki dla Momarty (w stosie 54 książki) - 3
Momarta wybiera numer książki dla Anny (w stosie 133 książki) - 101


Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w zakładce u góry strony.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 30 kwietnia.