piątek, 31 maja 2013

Stosikowe losowanie 6/13 - pary


Karto_flana wybiera numer książki dla Momarty (w stosie 234 książki) - 230
Momarta wybiera numer książki dla Anne18 (w stosie 33 książki) - 14
Anne18 wybiera numer książki dla Zuzi (w stosie 9 książek) - 1
Zuzia wybiera numer książki dla Bujaczka (w stosie 390 książek) - 374
Bujaczek wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 40 książek) - 20
Paideia wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 103  książki) - 103
Guciamal wybiera numer książki dla Maniiczytania (w stosie 137 książek) - 69
Maniaczytania czytania wybiera numer książki dla Anny (w stosie 170 książek) - 8
Anna wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 645 książki) - 412
ZwL wybiera numer książki dla Karto_flanej (w stosie 140 książek) - 113

Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w zakładce z boku strony.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 30 czerwca.

Liebster Award - łańcuszek



Czas napisać post o zupełnie innej tematyce, do której skusiła mnie Guciamal z bloga Moje podróże
Wybrała mnie do udziału w zabawie Liebster Award i nie wiem co nmie bardziej skłoniło do wzięcia udziału - niemiecka nazwa czy chęć poznania i rozpropagowania blogów. A może fakt, że kiedyś, dawno dawno temu, zapoczątkowałam chyba pierwszy łańcuszek w książkowej blogosferze?

Moim zadaniem jest odwiedzenie blogów wszystkich pozostałych nominowanych oraz opisać je, pozytywnie!, na moim blogu. Powinnam także wybrać kolejnych dziesięć blogów, by nie przerwać łańcuszka. 

Zadanie okazało się nie być zbyt trudne, bo wiele z wybranych przez Gucięmal blogów już znam i regularnie odwiedzam, zobaczcie sami:

Lektury Lirael - odwiedzam od zawsze, bardzo bardzo lubiłam zabawy literackie wymyślane przez autorkę, cenię ją za lektury wyciągane z lamusa, stare fotografie (które uwielbiam) i za staroświecą atmosferę.

Koczowniczka o książkach - nie wiem czemu bloga koczowniczki nie mam w swoich ulubionych, wszak jej blogowy nick wiele razy przewinął mi się przed oczami. Podczas przeglądania jej bloga od razu zwróciłam uwagę na dobór lektur. Sporo u Koczowniczki klasyki, co bardzo cenię.

Sukienka w kropki - blog, na który trafiłam po raz pierwszy. Nie znam północnych Włoch więc z ciekawością przejrzałam posty, ap rzede wszystkim zdjęcia autorki!

Moje przemiany - blog manii czytania znam od lat i zaglądam na niego regularnie. Przemyślane, ciekawe recenzje i wierny duział w stosikowym losowaniu wyróżniają autorkę;)

Galeria Kongo - to kolejny blog, o którym usłyszałam po raz pierwszy, zajrzałam i żałuję, że nie zaglądam do Galerii od dawna. Na pewno dołączy do moich ulubionych - mądre słowa, ciekawy dobór lektur, czego chcieć wicej?

Absolutnie nieprefekcyjana - to wprawdzie dość młody blog ale jeden z moich najulubieńszych. Uwielbiam poczucie humoru autorki, jest celne pointy i zmysł obserwacji. Cóż więcej powiedzieć - do niektórych jej postów wracam regularnie, a dykusji pod nimi śledzę z przyjemnością.

Słowem malowane - kolejny blog, który czytam od zawsze. Autorka pisze wiele o książkach historycznych - rzadko spotykana lektura na blogach, warto na nią zwrócić uwagę.

Filety z Izydora - i tutaj zaglądam od lat, cenię trafne, nieprzegadane recenzje. Zajrzyjcie do hurtowni książek Izy!

Książki z mojej półki - tego bloga zupełnie nie znałam. Tutaj będę musiała dłużej zaglądać, by móc wyrazić moje zdanie. Spojrzałam na starsze posty, mój wzrok na pewno zatrzymały lektury z krajów egzotycznych, co dla mnie zawsze jest bardzo dużym pozytywem.

A oto blogi, których autorów i autorki zachęcam do udziału, może się skusicie?

Statystyka maj 2013

Przeczytane książki: 8

Ilość stron: 1983

Książki w ramach wyzwania projekt nobliści: 2
Książki w ramach wyzwania południowoamerykańskiego: 5
Książki w ramach wyzwania Czytamy Zolę: 1

Ilość książek w stosie: 173

środa, 29 maja 2013

"Explicaciones a un cabo der servicio" Opowiadania z Ameryki Południowej



Nie myślcie, że poszłam na łatwiznę czytając zbiór opowiadań i odhaczając za jednym razem kilka krajów południowoamerykańskich. Szukając tytułów do wyzwania, trafiłam w bibliotece na ten, dwujęzyczny zresztą, zbiór i od razu go wypożyczyłam.

Bardzo się cieszę z mojego odkrycia, bo lektura opowiadań była bardzo zadowalająca, a przede wszystkim stanowi dobrą bazę do dalszych poszukiwań literackich na tym kontynencie.

Najpierw przeniosłam się więc do Ekwadoru, a ten kraj przybliżyli mi Adalberto Ortiz, Carlos Béjar Portilla oraz Jorge Velasco Mackenzie. Już pierwsze opowiadanie Ortiza bardzo mnie poruszyło. Młody żołnierz, który bierze udział w walkach granicznych z Peru w 1941 roku, otrzymuje polecenie odprowadzenia dwóch więźniów do miasta Loja. Wiąże się to z samotną i uciążliwą wyprawą przez wysokie góry. Zarówno więźniowie jak i ich strażnik nękani są przez głód oraz strach. Żołnierz ma trudności w utrzymaniu autorytetu wobec Peruwiańczyków, stopniowo poddaje się lękowi, który wręcz paraliżuje każdy jego ruch i nie pozwala podejmować racjonalnych decyzji. Naprawdę świetny szkic psychologiczny! Również zachwyciło mnie opowiadanie Carlosa Béjara Portilli "Żółta taksówka" o biednym taksówkarzu, w którego samochodzie pewnego dnia goście zapominają walizki. Niechciany przedmiot przysparza tylko kłopotu, zwłaszcza, że nawet nie chcą go przyjąć na posterunku policji. Pewnego dnia kierowca otwiera bagaż.....
Wzruszający jest tekst Velasco Mackenzie'ego o starej wdowie, która w odwiedzającym ją komorniku widzi dziennikarza zainteresowanego życiem jej zmarłego męża-artysty.

Kolejne teksty przeniosły mnie do Kolumbii - oprócz znanego mi już Márqueza, miałam okazję przeczytać utowry innych pisarzy z tego kraju. Bardzo ciekawe opowiadanie napisał Pedro Gómez Valderrama o słynnej włoskiej primadonnie, która w czasie swojego światowego tournée umiera w Kolumbii. Zaskakująco magiczne i tajemnicze opowiadanie Germána Espinozy, w którym jednym z bohaterów jest słynny malarz Augusto Rivera, trafiło prosto w moje serce. Na pewno zapamiętam nazwisko tego autora!

Julio Ramón Ribeyro i Mariella Sala pokazali mi Peru. Tytułowe opowiadanie - to opowieść strażnika, który szuka pracy, lecz każda nie jest zbyt dobra dla niego. Chętnie zatapia się w snucie planów biznesowych z przypadkowo spotkanym dawnym kolegą ze szkoły, co zdecydowanie nie wyjdzie mu na dobre. Tekst Marielli Sali natomiast jest bardzo sugestywną opowieścią podróży zapchanym autobusem do pracy.

Argentyna to Julio Cortázar i Daniel Moyano. Trudno w to uwierzyć ale nie przypominam sobie czy czytałam już Cortázara - mam wrażenie, że w liceum sięgnęłam po jego opowiadania ale niestety nic nie pamiętam. Zamieszone w tym tomie opowiadanie "Drugi raz" bardzo przypadło mi do gustu. Tajemnicza instytucja wysyła wezwania. Zdenerwowani petenci czekają w korytarzu na zaproszenie urzędnika, rozmawiając o czasie oczekiwania oraz o możliwości/groźbie otrzymania kolejnego wezwania. Autor świetnie oddaje sytuację niepewności, opresji oraz poszukiwania ukojenia wśród towarzyszy niedoli
Moyano bierze na warsztat zupełnie inną tematykę - odziera dzieciństwo z niewinności. Zwiewna, elegancka i łagodna ciocia Lila kontrastuje z bandą dzieci, która gra w piłkę nożną ropuchami i maltretuje ptaki.

Urugwaj zwiedziłam z Francisco Espínolą oraz Cristiną Peri Rossi. I o ile opowiadanie tego pierwszego jako jedyne w całym zbiorze mi się nie podobało, to tekst Peri Rossi szczególnie trafił w mój gust. Narrator skarży się na owce, które nie chcę przeskoczyć przez ogrodzenie pastwiska, szczególnie złości go pierwsza owieczka, której odwaga pociągnęłaby za sobą całe stado. Okazuje się, że nie chodzi tu o prawdziwe owce lecz o sposób na zaśnięcie, a narrator dzieli się swoim problemem z kolegą z pracy.

Gwatemalę reprezentuje Rodrigo Rey Rosa, opowiadając historię chłopca, który testując istnienie Boga dusi swojego kanarka. Sprawa zaczyna się komplikować, gdy nieobecność kanarka odkrywa pomoc domowa, a ojciec chłopca równocześnie znajduje ciało ptaka w domowej piwnicy. Rey Rosa tematyzuje kwestię istnienia Boga oraz diabła - na ten ostatni trop naprowadza wystraszonego chłopca niania.

I wreszcie Chile z Francisco Coloane i Isabel Allende. Coloane opisuje historię przyjaźni dwóch rybaków - Chilijczyka i Jugosłowianina. Wspólna praca, wspólny pomysł na bardziej korzystny połów ryb pozwala im na spokojne życie. Dzielą ich dopiero różnice kulturowe, każdy z nich ma inny pomysł na rozwiązanie problemu lwa morskiego, który podkrada im ryby z zarzuconych sieci.
Allende natomiast opowiada historię Tomása Vargasa - wioskowego lenia i pyszałka, który bez pardonu wykorzystuje innych i zaniedbuje rodzinę. Podczas gdy spędza on czas na grze w domino i przegrywa swój mityczny skarb, jego żona nawiązuje przyjaźń z dziewczyną, która najwyraźniej była jego przygodą na jedną noc i przybyła do wioski w zaawansowanej ciąży. Świetne opowiadanie o sile kobiet.

Bardzo się cieszę, że trafiłam na ten zbiór, który dał mi świetny, przekrojowy obraz literatury południowoamerykańskiej.

Moja ocena: 5,5/6

Explicaciones a un cabo de servicio. Erklärungen an einen Wachtmeister. Erzählungen aus Südamerika, wybór Erica Engeler, 95 str., dtv 2006.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:

niedziela, 26 maja 2013

"Zdobycz" Émile Zola



W Zdobyczy Zola opisuje losy Aristide'a, jednego z synów Pierre'a, który w pierwszym tomie cyklu odgrywał tylko poboczną, niezbyt fortunną rolę. Podczas przewrotu zachował się wbrew rodzicom, bez szczególnego zamiaru, zbyt późno zorientował się bowiem, który kierunek ma szansę zwycięstwa. Aristide opuszcza prowincjonalne Plassans i wyjeżdża do Paryża, gdzie liczy na pomoc brata - Eugène - który objął stanowisko ministra. 
Pomoc brata ogranicza się jednak tylko do zapewnienia mu stanowiska w urzędzie ds budowlanych, nieoceniona pomoc nadchodzi jednak z zupełnie innej strony. W najlepszym możliwym momencie umiera żona Aristide'a i pojawia się jego siostra - Sidonie - która swata go z młodą panną z dobrego domu. Renée powróciła z pensji w ciąży, którą należy zataić - uposażona w dobrym posag wychodzi więc za Aristide'a, który przyjmuje ciążę na swój rachunek. Wszystko układa się po jego myśli - młoda żona traci ciążę, a ogromny posag pozwala mu na rozpoczęcie piramidalnie skomplikowanych spekulacji, wykorzystując zaplanowaną na wielką skalę przebudowę Paryża za panowania Napoleona III. Machlojki Aristide'a są tak skomplikowane, że sam traci kontrolę nad ilością swoich pieniędzy, jedno jest jednak pewne - jest ich tak wiele, że zarówno on, jego żona, jak i syn z pierwszego małżeństwa - Maxime prowadzą życie iście królewskie. 

Renée interesuje się tylko bankietami, nowymi kreacjami, plotkami, a jej jedynym celem w życiu jest rozkosz i przyjemność. Pod okiem zajętego męża wciąga pasierba w zakazany romans. 

Powieść Zoli to swoisty dokument Paryża z połowy XiX wieku - dekadenckie społeczeństwo, upadek obyczajów oraz spekulacje na koszt państwa dominują w najwyższych sferach. Trudno zapałać sympatią do choćby jednego bohatera - moralne zepsucie i perfidia wręcz odrzucają od nich.
Drobiazgowe opisy pomieszczeń, ulic, strojów dopełniają obrazu ówczesnego społeczeństwa.

Moja ocena: 4/6

Émile Zola, Die Beute, tł. Rita Schober, 290 str., Rütten & Loening Berlin 1981.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:

sobota, 25 maja 2013

"Zaginione miasto Z" David Grann



Zachęcona opiniami na blogach już dawno zanotowałam tytuł tej książki. Gdy w końcu ją kupiłam zupełnie nie pamiętałam, iż to reportaż, nie mówiąc już o jego treści. Przypomniałam sobie o niej, poszukując lektur do wyzwania południowoamerykańskiego. Zajrzałam do książki i od razu przypomniałam sobie dlaczego akurat ten tytuł zanotowałam. Ameryka Południowa była kontynentem moich marzeń w latach szkolnych. Przygotowując się do olimpiady geograficznej skrupulatnie poznawałam tajniki tego kontynentu, a szczególnie fascynowała mnie Amazonia.
Ale czym jest fascynacja dziecka w porównaniu z nieokiełznaną pasją podróżnika! Percy Harrison Fawcett to odkrywca par excellence. Jako członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego eksploruje podczas licznych wypraw niezbadane tereny Amazonii. Na początku XX wieku mapa świata wciąż zawiera białe plany, a celem śmiałych podróżników jest ich wymazanie. 

Facett jednak nie tylko wytycza nowe granice, eksploruje rzeki, lecz ulega pasji odnalezienia tajemniczego miasta, ukrytego gdzieś w dżungli. Początkowo jest to marzenie niepozbawione realizmu. To czasy gdy przypadkowo odkryto Machu Picchu, gdy odnaleziono zaginionego w Afryce Livingstone'a, a także całkiem świeże było odkrycie Angkor Wat przez Mouhota. Poszukiwania miasta, nazwanego przez Facetta "Z" przeradzają się jednak stopniowo w obsesję. Obsesję, którą podróżnik przenosi na syna, wywierając w ten sposób wpływ na życie całej rodziny. 
Niewątpliwie najciekawsze są opisy eksplorowania dżungli - Fawcett i jego towarzysze poruszają się w ekstremalnie trudnych warunkach, w ich ciałach legną się larwy, ich skóra pocięta jest przez komary, insekty zatruwają każdą sekundę dnia i nocy, stale towarzyszy im dojmujący głód. Paradoksalnie najbardziej bujny las świata jest terenem niezwykle ubogim w łatwo dostępne pokarmy. Wynędzniali, chorzy podróżnicy mają tak ogromną siłę woli, że brną dalej. Niezaprzeczalnie motorem ich podróży Fawcett, który nigdy nie wątpi, a jego żelazna dyscyplina oraz niespotykany instynkt i odporność na choroby, pozwalają przeżyć każdą opresję. Co ciekawe Fawcett nastawiony jest na całkowicie pokojowe spotkania z mieszkańcami dżungli - dzięki swojej postawie nawiązuje kontakty z nawet najbardziej wojowniczymi plemionami i właśnie dlatego, gdy nie wraca ze swojej ostatniej wyprawy, nikt nie wierzy, że naprawdę zaginął. Spekulacje i plotki sięgają absurdu, fascynacja Fawcettem osiąga tak wielkie rozmiary, że Towarzystwo Geograficzne przestaje udzielać informacji kolejnym poszukiwaczom legendarnego podróżnika.

Jak więc powstała ta książka? Nowojorski dziennikarz, David Grann, poznawszy losy Fawcetta, postanawia wybrać się w tereny, gdzie zaginął. Skrupulatnie studiuje stare dokumenty w archiwum Towarzystwa Geograficznego, odwiedza wnuczkę odkrywcy, która udostępnia mu rodzinne dokumenty i wreszcie wyrusza do Amazonii. 

Powieść Granna zawiera w sobie wiele płaszczyzn - to historia pasji, która zamienia się w obsesję, ale także historia rodziny podległej genialnemu podróżnikowi. Życie żony i dzieci zdeterminowane jest przez wyprawy ojca. I wreszcie to współczesny reportaż Granna, to dżungla widziana jego oczyma. 

Świetna, wielowarstwowa, świetnie wydana (cudowne stare fotografie!, obszerna bibliografia) książka!

Moja ocena: 5,5/6

David Grann, Zaginione miasto Z, tł. Dominika Cieśla-Syzmańska, 352 str., WAB 2010

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:

Stosikowe losowanie 6/2013

Zapraszam do zgłaszania się do rundy majowej! Pary rozlosuję 1 czerwca, czas na przeczytanie książki mamy do końca miesiąca.



Dla przypomnienia zasady:

1. Celem zabawy jest zmniejszenie liczby książek w stosie.

2. Uczestnicy dobierani są losowo w pary i wybierają numer książki dla partnera.

3. Wylosowaną książkę należy przeczytać do końca miesiąca.

4. Mile widziana jest recenzja, do której link należy zamieścić na moim blogu.

5. Podsumowanie losowania wraz z linkami znajduje się w zakładkach z boku strony.

6. Jeśli wylosowana książka jest kolejną z cyklu, można przeczytać pierwszy tom.

Serdecznie zapraszam do zabawy i czekam na zgłoszenia wraz z podaniem liczby książek w stosie. 

piątek, 24 maja 2013

"Przez pustynie na ośnieżone szczyty..." Wojciech Lewandowski



Przez pustynie na ośnieżone szczyty zainteresowało mnie od razu tematyką: Ameryka Południowa i Środkowa, podróże, góry, a to wszystko autorstwa geografa. Bardzo cieszyłam się na tę lekturę i słusznie, bo przyniosła mi sporo satysfakcji.
Lewandowski wykoncypował, że chciałby zdobyć Koronkę Ameryki Łacińskiej i wejść na najwyższe szczyty wszystkich jej państw. Jeszcze nie zrealizował całkowicie swojego przedsięwzięcia ale posiłkując się opisami znajomych miłośników gór stworzył pełne kompendium południowoamerykańskich szczytów. 
Krajobraz górski Ameryki Środkowej i Południowej, mimo że zdominowany przez łańcuch And, nie jest jednolity. Są tu szczyty trudne, wysokie, ale także całkiem przyjemne górki, jak na przykład najwyższe wzniesienie Paragwaju o wysokości 842 m npm. Jednak zdobywanie tego ostatniego szczytu było niemniej interesujące niż wspinaczka na kilkutysięczniki.

Co podobało mi się w książce Lewandowskiego? Sam autor i jego podejście do życia - wytrwały podróżnik, ale bez zaciętości, rozsądny, przede wszystkim dowcipny. Nawet opisy ciężkich momentów czy swad między uczestnikami wyprawy pełne są humoru. Nieco kolokwialny styl, używanie zdrobnień i ksywek i opisy najbardziej podstawowych problemów pozwalają zachować mu postawę normalnego człowieka - po lekturze książek podróżników, rozpływających się w samouwielbieniu, to ogromna zaleta. Nie trudno się zorientować, że zapałałam sympatią do Wojciecha Lewandowskiego i szalenie zazdroszczę mu podróży.
Kolejną zaletą książki są zdjęcia - co istotne nie na kilkunastu stronach w środku książki, bez podpisów, lecz w odpowiednim miejscu z komentarzem autora. Miłym i pouczającym przerywnikiem są wyjaśnienia pojęć geograficznych czy inne ciekawostki umieszczone w zielonych ramkach.
Warto jeszcze dodać, że Lewandowski potrafi przekazać swój zachwyt i pokorę wobec natury, nie ocierając się o kicz - umiejętność wcale nie tak częsta.

Jest też kilka punktów, które podobały mi się mniej. Przede wszystkim tytuł, mam wrażenie, że dotyczy on tylko szczytów zdobywanych w wysokich Andach, a przecież jest tu ich o wiele więcej, gdzie śniegu i pustyni nie było. Autor zamieszcza też podstawowe informacje wspinaczkowe, dotyczące tras prowadzących na szczyt i ich trudności oraz garść wskazówek podróżniczych dotyczących każdego kraju. Nie bardzo rozumiem cel tego zabiegu - jasnym jest, że wytrawny alpinista sięgnie po inne książki, a osoba, wybierająca się w podróż do danego kraju kupi przewodnik. Nie twierdzę, że te informacje bardzo przeszkadzają w lekturze, ale moim zdaniem wypadają z koncepcji książki, która jest dla mnie sprawozdaniem, opisem przeżyć autora, a nie przewodnikiem.

Niech was jednak te słowa krytyki nie zniechęcą, bo Przez pustynie na ośnieżone szczyty dostarczyła mi naprawdę wiele satysfakcjonujących godzin lektury.

Moja ocena: 5/6

Wojciech Lewandowski, Przez pustynie na ośnieżone szczyty, 310 str., Wydawnictwo MUZA 2013.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:

czwartek, 9 maja 2013

"Głód" Knut Hamsun



Kolejna niezbyt udana lektura. Jak dobrze, że książki słuchałam, inaczej pewnie bym jej nie doczytała. A tak zajęła mi dwa dni czyli cztery trasy do i z pracy. Na domiar złego nie przypadł mi do gustu lektor, nagranie zresztą pochodziło z roku 1961 i było dość ciche, co mi znacznie utrudniało słuchanie i działało na mnie jednozcznacznie usypiająco. 

Główny bohater, młody dziennikarz przymiera głodem. I niby podejmuje wiele działań, by tę sytuację zmienić ale wszystkie są jakieś takie, hmm, niemrawe. Niby pisze artykuły, niby zastawia kolejne części dobytku, m. in. ubrania, niby szuka pracy, ale nic mu nie wychodzi. Albo pieniądze daruje innym albo roztrwania, ale wciąż próbuje zachować fasadę i wygląd osoby całkiem dobrze sytuowanej. 
W pewnym momencie spostrzega, że już mu się to nie udaje - chudy, zmarznięty i obdarty liczy się każdego dnia z utratą wynajmowanego pokoju, a jego myśli krążą tylko wokół tematu zdobycia pożywienia. Nawet nieudolnie nawiązany kontakt z pewną dziewczyną kończy się fiaskiem. Trudno wykrzesać choć odrobinę sympatii to dziennikarza i nawet biorąc pod uwagę, że na racjonalność jego działań ma wpływ przejmujący głód, za nic nie mogłam wykrzesać odrobiny zrozumienia dla jego zachowania. Stosunkowo łatwo wzbudzić we mnie współczucie, ale nawet na tyle mnie nie było stać:( Słuchałam jak młody mężczyzna szuka pożywienia, szuka miłości, szuka zrozumienia i nie dziwiłam się, że nie potrafi ich odszukać. 

Czytając najsłynniejszą powieść noblisty nie sposób uniknąć przemyśleń na temat zasadności przyznania tej nagrody. Na pewno nie są to rozważania podparte gruntowną wiedzą, raczej refleksje zwykłego czytelnika - jak się pewnie domyślacie, nie mogłam znaleźć w Głodzie ani jednego punktu, który w moich oczach windowałby Hamsuna do tego szacownego grona. 

Moja ocena: 3/6

Knut Hamsun, Hunger, tł. S. Angermann, J. Sandmeier, 368 str., Hörbuch Hamburg. 

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:


środa, 8 maja 2013

"Amulet" Roberto Bolaño


Myślę, myślę i nie wiem co napisać. Trudno pisać o książce, która nie przypadła do gustu, nie dlatego, że jest zła czy źle napisana. Amulet nie leży w zakresie moich zainteresowań i gustów literackich. Piękna okładka i nazwisko autora mnie uwiodły, ale niestety z treścią stało się inaczej. Nie tylko jednak sama historia głównej bohaterki ale także zupełnie nie trafiła do mnie maniera pisarska Chilijczyka. 

Amulet wyrósł na bazie najsłynniejszej chyba powieści Bolaño - Dzikich Detektywów. Wątek Auxilio Lacouture, która jako jedyna przetrwała w gmachu uniwersytetu meksykańską rewolucję 1968 roku pojawił się już bowiem w tej książce.
Tutaj przewija się on ciągle, balansując na granicy marzeń i urojeń. Auxilio to Urugwajka, która po zamieszkaniu w Meksyku staje się matką meksykańskich poetów. Kobieta obraca się wśród meksykańskiej bohemy, obcuje z poetami i malarzami, stale wspominając swój pobyt w uniwersyteckiej toalecie i jej ówczesne urojenia i mrzonki. 

Trudno napisać więcej o treści Amuletu. Nie trafiła ona do mnie do tego stopnia, że trudno mi w kilku zdaniach ją streścić. Oczywiste były dla mnie nawiązania do rewolucji, przemian, poszukiwania niezależności ale świadoma jestem, że moja percepcja nie przystaje w ani jednym punkcie do pojmowania świata przez Bolaño. 

Moja ocena: 2/6

Roberto Bolaño, Amulet, tł. Tomasz Pindel, 127 str., MUZA 2011.

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:


wtorek, 7 maja 2013

"3096 dni" Natascha Kampusch



O historii Nataschy słyszał chyba każdy. Nie należę do osób, które śledzą doniesienia prasowe, nie oglądam telewizji, więc o jej losach niewiele wiedziałam. Po książkę sięgnęłam całkiem przypadkowo, pewnie skusiła mnie jej pozycja na listach bestsellerów, a towarzyszący jej film zadbał o odpowiedni PR.

Zaskoczyła mnie przede wszystkim forma książki - spodziewałam się swoistego pamiętnika, lecz Natascha bardzo prędko odbiega od tej formy. Początkowo opisuje swoje życie przed porwaniem, ale już wtedy analizuje swoje zachowania oraz wskazuje ich przyczyny. Opis porwania, a potem ucieczki to najbardziej poruszające momenty. Paradoksalnie, bo życie w piwnicznej klitce było horrorem, jednak wła śnie tamte sceny poruszyły mnie najbardziej.

Natascha niemal beznamiętnie ukazuje obraz swojego życia ale przede wszystkim analizuje swój stosunek do porywacza. To nie tyle opis jej codziennego życia, co psychologiczny szkic jej rozwoju, dojrzewania, mechanizmów, które pomogły jej przetrwać niewolę. Dziewczyna wskazuje co skłoniło ją do ucieczki, oraz tłumaczy, dlaczego nastąpiła ona dopiero po 8,5 latach. 

Zaskakuje dystans, dojrzałość, spokój oraz niewiarygodny instynkt życia  dziewczyny. Czytelnik bardzo szybko rozpoznaje, iż motywem powstania książki była chęć wyjaśnienia, zagłębienia istoty stosunku oprawca - ofiara. Zupełnie brak tu sensacji, tanich chwytów czy wątku kryminalnego. 

Trudno pisać o tym, co przeżyła Natascha - jeśli chcecie poznać jej losy, sięgnijcie po tę książkę. 

Moja ocena: 6/6

Natascha Kampusch, 3096 Tage, 288 str., Downtown Verlag 2012.

poniedziałek, 6 maja 2013

"Pochwała macochy" Mario Vargas Llosa



Pochwała macochy jest tak odmienna od przeczytanej przeze mnie uprzednio Litumy w Andach, że aż trudno uwierzyć, że wyszła spod pióra tego samego pisarza. 
Vargas Llosa stworzył niewielką opowieść o pożyciu małżeńskim don Rigoberta i jego drugiej żony Lukrecji. Para ta rozkoszuje się swoją seksualnością i czerpie z niej pełnymi garściami. Jedną z ulubionych zabaw jest porównywanie siebie do postaci ze słynnych obrazów - umieszczenie reprodukcji w książce oraz następujące po nich rozdziały wzbogaciły lekturę, nadały bardzo dosłownym opisom scen nocnych inny wymiar. 

Autor ociera się w Pochwale macochy o wyuzdanie, balansuje na granicy obsceniczności - ale nie przekracza tej granicy. Ta językowa gra jest zachwycająca. Nawet dokładne opisy niezwykle długich ablucji don Rigoberta są świetne. Mnie nic nie brzydziło, ani odrzucało, co więcej podziwiam warsztat pisarski i geniusz językowy noblisty i jego tłumacza. 

W zupełnie nowy kontekst wprowadza książkę postać syna don Rigoberta. Z opowiastki erotycznej zamienia się ona w powieść niepokojącą, drażniącą czytelnika i pozostawiającą go z poczuciem bycia wystrychniętym na dudka. Alfonso, zwany Fonsikiem, to niewinny, błękitnooki, przykładny chłopiec, który próbuje zdobyć względy macochy. Także Lukrecja zabiega o dobre stosunki z pasierbem, lęka się, iż pasierb mógłby zniszczyć jej idealny związek z Rigobertem. Nawet nie spodziewa się, jak rozwinie się jej związek z Fonsikiem. Chłopak zakochuje się i uwodzi macochę, która mimo obiekcji w końcu mu ulega. Początkowo sądziłam, że to zaledwie dziesięcioletni chłopak ale nie jestem pewna, czy autor nie chciał w tym momencie dać czytelnikowi prztyczka w nos. Erotycznie rozbudzone dziecko, odgrywając rolę niewiniątka, doprowadza do tego, czego, związując się z Rigobertem, obawiała się Lukrecja. 

Powieść Vargasa Llosy bardzo mi się podobała! Największy zachwyt wzbudził we mnie, jak pisałam wyżej, warsztat językowy autora. Przpadła mi do gustu konstrukcja powieści i nie mogłam się oprzeć wrażeniu, iż świetnie nadawałaby się na sztukę teatralną. 

Przeczytałam już kilka powieści noblisty i nie sądziłam, że zaskoczy mnie aż tak bardzo - chapeau bas za różnorodność!

Wykorzystałam okładkę wydawnictwa Znak, ja czytałam inne wydanie z koszmarną okładką:(

Moja ocena: 6/6

Mario Vargas Llosa, Pochwała macochy, tł. Carlos Marrodán Casas, 157 str., Muza 2001.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania:

sobota, 4 maja 2013

"Odcięci" Sebastian Fitzek, Michael Tsokos


Kolejny Fitzek, który kilka dni towarzyszył mi w aucie podczas jazdy do i z pracy. I dobrze, bo łatwiej było znieść cały dzień za biurkiem. Z napięciem czekałam na dalsze wydarzenia w thrillerze, który połączył typowe fitzkowe szaleństwo z medcyną sądową - Michael Tsokos to dość znany w Niemczech specjalista tej dziedziny.

Co i jak nagmatwał Fitzek i jak to wszystko upiększył Tsokos? Jest Linda - autorka komiksów, która izoluje się od świata na maleńkiej wyspie Helgoland. Przetransportował ją tam brat-zabijaka, by pomóc jej uciec przed byłym chłopakiem - stalkerem. Jest Paul Herzfeld - pracownik policji kryminalnej, który podczas ostatniej sekcji zwłok znalazł w makabrycznie zmaltretowanym ciele kobiety kapsułkę z numerem telefonu własnej córki. Z wiadomości nagranej na automatyczną sekretarkę dowiaduje się, że dziewczyna została uprowadzona i że doprowadzi go do niej tajemniczy Erik. Tylko że ciało Erika znajduje na targanej sztormem wyspie Linda, żeby było ciekawie różowy telefon córki Paula też. To w kwestii początkowego zagmatwania. Co z sekcjami zwłok? Będą i to liczne, bo Paul wywiera na Lindę delikatną presję, by rozkroiła ciało Erika i szukała dalszych wskazówek, który być może doprowadzą go do córki. Linda brzydzi się pewnie niemniej niż niejeden czytelnik ale bierze się za tę mało elegancką robotę.
Na strony powieści wkracza jeszcze kilka ciekawych postaci, jak na przykład stróż helgolandzkiej kliniki - Turek Ender czy przylizany i nieprzyzwoicie bogaty syn berlińskiego senatora, który pędzi z Paulem przez połowę Niemiec swoim wypasionym Porsche Cayenne. 

Że trzyma w napięciu już wiecie. To w thrillerze najważniejsze. Mnie podobały się także typowe dla Fitzka berlińskie smaczki, niewątpliwa krytyka systemu prawnego oraz postać Herzfelda i lalusiowatego Ingo.
Nie będę dłużej nudzić, czekajcie na polskie wydanie i czytajcie!!

Moja ocena: 5/6

Sebastian Fitzek, Michael Tsokos, Abgeschnitten, 400 str., Droemer 2012.


środa, 1 maja 2013

Stosikowe losowanie 5/13 - pary

Paideia wybiera numer książki dla Karto_flanej (w stosie 139 książki) - 100
Karto_flana wybiera numer książki dla Gucimal (w stosie 105 książek) - 105
Guciamal wybiera numer książki dla Zuzi (w stosie 6 książek) - 3
Zuzia wybiera numer książki dla Anne18 (w stosie 22 książki) - 17
Anne18 wybiera numer książki dla Manii czytania (w stosie 130 książek) - 66
Maniaczytania wybiera numer książki dla Momarty (w stosie 219 książek) - 3
Momarta wybiera numer książki dla Bujaczka (w stosie 300  książek) - 30
Bujaczek wybiera numer książki dla ZwL (w stosie 639 książek) -
ZwL czytania wybiera numer książki dla Anny (w stosie 159 książek) - 134
Anna wybiera numer książki dla Paidei (w stosie 42 książki) - 11

Proszę o podawanie w komentarzu wybranego numeru oraz tytułu wylosowanej książki a po przeczytaniu linka do recenzji. Efekty stosikowego czytania można znaleźć w zakładce z boku strony.

UWAGA: na przeczytanie wylosowanej książki mamy czas do 31 maja.