środa, 18 listopada 2015

"W słusznej sprawie" John Katzenbach



Tego zaskakująco pasjonującego thrilleru słuchałam przez ostatnie tygodnie. Świetnie przeczytana książka trzymała mnie w napięciu podczas długich podróży samochodem i za każdym razem, gdy dojeżdżałam do celu, żałowałam, że muszę przerwać lekturę. Do współczesnych powieści amerykańskich podchodzę z wielką ostrożnością, Katzenbach jednak bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Matthew Cowart to dziennikarz wpływowego Miami Journal. Samotny rozwodnik, który całkowicie poświęca się pracy. Pewnego dnia dostaje list z więzinia stanowego w Stark od niejakiego Roberta Earla Fergussona, który znajduje się w celi śmierci. Na pierwszy rzut oka list, jakich wiele. Kolejny skazany na śmierć, który zapewnia o swojej niewinności i chwyta się ostatniej deski ratunku. Coś jednak zwraca uwagę Cowarta - list napisany jest niezwykle poprawnie, zawiera fachowe słownictwo, sprawia wrażenie, że jego nadawca to człowiek, który w wyniku fatalnej omyłki znalazł się w złym miejscu. Dziennikarz udaje się na północ Florydy, odwiedza skazanego, a później miasteczko, w którym się wychował i gdzie brutalnie została zamordowana dwunastoletnia dziewczynka. Rozmowy z policjantami, z mieszkańcami miasteczka oraz obserwacje konserwatywnego społeczeństwa zasiewają w Cowarcie co raz więcej wątpliwości. Potwierdzają się zarzuty Fergussona o rasistowskim nastawieniu, a także o wymuszeniu jego zeznania. 
Cowart pisze wybitny reportaż o Fergusonie, podważa zasadność kary śmierci i doprowadza do ponownej rozprawy.
Wydaje się, że to już wystarczający materiał na obszerną powieść, Katzenbach pociągnie tę historię jeszcze dużo dalej. To co wydaje się być białe, zacznie nabierać szarości, a to co od początku jest czarne zaczyna bieleć. Nic tu nie jest jednoznaczne, nie ma dobrych ani złych odpowiedzi.

Pierwszoplanowi bohaterowie - Fergusson i Cowart, usuwają się nieco w cień, by ukazać inne charaktery - psychopatycznego mordercy Sullivana, policjantów z Pechuli, którzy aresztowali Fergussona, a w końcu młodej policjantki Schefer z południa Florydy. Każda z tych postaci otrzymuje swoje życie, pełen szkic przeszłości oraz charakteru, które dobrze  umotywowują ich sposób myślenia oraz działania. Katzenbach jest dobrym rzemieślnikiem, w ten sposób dba o powiązanie powyższych osób i wiarygodność ich czynów. Każdy bohater ma swoje miejsce, bardzo istotne dla całej powieści. Równocześnie dość długie opisy przeszłości i prywatności tych osób wcale nie nudziły, a raczej dopełniały obrazu ówczesnej Florydy  oraz nadawały thirllerowi cechy powieści psychologicznej.

Bardzo jestem wyczulona na zbyt hollywoodzkie tricki i nierealne zwroty akcji. Katzenbachowi udało się jednak tego uniknąć, kilka razy już niemal myślałam, że nie pozostanie na akceptowalnym dla mnie etapie ale na szczęście nie było źle. Co więcej akcja faktycznie trzymała w napięciu do końca, a samo zakończenie nie było ani karkołomnym show down, ani cukierkowym happy endem. Powieść, która nie tylko jest dobrą rozrywką, ale zmusza do myślenia, do zrewidowania swojej opinii na temat kary śmierci, a także świetnie ukazuje zawiłości amerykańskiego systemu prawnego.

Moja ocena: 5/6

John Katzenbach, Der Sumpf, czyt. Uve Teschner, 720 str., argon Hörbuch 2013.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz