czwartek, 5 stycznia 2017

"Der Theoretikerclub" Anja Janotta


Książka w formie blogu? Czy takie rozwiązanie ma szanse być ciekawe? Muszę przyznać, że przez pierwszych kilkanaście stron przyzwyczajałam się do tej formy oraz wdrażałam w styl autorki. Zwłaszcza, że stosowana przez nią forma na dobrą sprawę blogiem w ścisłym tego słowa znaczeniu nie jest, ale raczej platformą, która służy rozmowom czterech kolegów. Są to około dwunastoletni Linus, Albert i Benjamin oraz ośmioletni Knut. Trzej starsi chłopcy założyli tytułowy Klub Teoretyków. Wszyscy są bardzo inteligentni, Linus specjalizuje się w komputerach i podobnie jak Albert jest uzdolniony matematycznie, Benjamin zaś zmienia imię na Roman, zafascynowany jest bowiem Starożytnym Rzymem oraz łaciną. Co więcej nawet zmienia religię z rzymsko-katolickiej na rzymską. Ci chłopcy pasuj ą do definicji nastoletniego nerda - ich życie kręci się wokół blogu, netu, wikipedii, teorii i wyśmiewaniu bandy Thomasa. Thomas oraz Moritz i Jonathan uwielbiają piłkę nożną, spędzają czas na uprawianiu sportu i podrywaniu dziewczyn, a konkretnie Alby, Flory i Lynn. Alba jest siostrą-bliźniaczką Alberta, więc chłopcy mają stały dopływ informacji na temat przeciwników. Rodzeństwo jednak żyje jak kot z psem, a sytuacja z każdym dniem się pogarsza.

A Knut? Ośmiolatek bardzo chciałby należeć do Klubu Teoretyków, jego członkostwo jest jednak tylko warunkowe. Według starszych kolegów jako uczeń podstawówki odstaje od nich intelektualnie. Właściwie jedynym powodem zaakceptowania jego uczestnictwa jest nieograniczony dostęp Knuta do najnowszych zdobyczy techniki, zapewniony przez testującego nowe aplikacje tatę. Knut stawia wiele pytań, przekręca słowa, nie zna skomplikowanych terminów, potrafi za to, w przeciwieństwie do Teoretyków, rozsądnie myśleć. I bardzo lubi, z wzajemnością zresztą, Albę, która często się nim opiekuje podczas nieobecności rodziców. Niestety to stawia jego lojalność na próbę - wielokrotnie musi wybierać między karkołomnymi planami zemsty, snutymi przez chłopców, a swoją przyjaźnią z Albą. 

Linus i paczka to teoretycy w pełnym tego słowa znaczeniu. Są świetni w wymyślaniu planów, tworzeniu schematów, przygotowywaniu wszystkiego na papierze ale w rzeczywistości mijają się z realiami i przegrywają na całej linii z Thomasem i dziewczynami. 

Zamiarem autorki było z pewnością ukazanie wartości przyjaźni i wspólnego działania. Nie jestem jednak przekonana czy uczyniła to wystarczająco czytelnie. Akcja prowadzona jest chaotycznie, motywy planów Linusa nie dość wyraźne. Nie trafił do mnie także podział między płciami - chłopcy siedzą ciągle przy telefonach, tabletach i komputerach, a dziewczyny stroją się, malują i plotkują. Druga grupa chłopców zaś gra tylko w piłkę. Zawsze gdy czytam takie opisy, zastanawiam się czy moje dzieci są takie dziwne czy świat książkowy aż tak przejaskrawiony. Moja córka twierdzi, że inne nastolatki takie są, więc pewnie do nich ta książka powinna trafić.

Atutem książki natomiast jest język - Janotta starała się, by brzmiał atrakcyjnie dla nastolatków i stworzyła sporo dowcipnych neologizmów. Także graficznie powieść oferuje ciekawe rozwiązania -  w prawym dolnym rogu książki umieszczono rysunki chłopców, które przy szybkim kartkowaniu stron sprawiają wrażenie animacji.

Mojej jedenastoletniej córce książka się podobała umiarkowanie, podobnie jak ja przez pierwszych kilkanaście stron nie była do niej przekonana. Jej zdaniem najciekawsze są wpisy na blogu, a intryga i jednostronny opis dziewczyn nie przypadły jej do gustu.

Moja ocena: 3,4/6

Anja Janotta, Der Theoretikerclub, 256 str., cbt Verlag 2016.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz