środa, 4 stycznia 2017

"Zatrute ciasteczko" Alan Bradley


Od dłuższego już czasu obserwowałam entuzjastyczne recenzje kolejnych książek o Flavii de Luce i przymierzałam się do lektury tej serii. W grudniu sięgnęłam po pierwszy tom i raczej po kolejne nie sięgnę. Nie złapałam bakcyla, nie polubiłam ani Flavii, ani jej rodziny, ani miasteczka, w którym mieszka. A co gorsza nie zainteresowała mnie zupełnie zagadka kryminalna. Minęły niecałe dwa tygodnie od lektury, a ja z wysiłkiem przypominam sobie szczegóły akcji.

Flavia do bez wątpienia rezolutna, inteligentna i wyjątkowo intensywnie zainteresowana chemią nastolatka. W domu nie ma łatwo - dwie starsze siostry są jej największymi wrogami, ojciec zatopiony w swojej kolekcji znaczków ignoruje córki, a mama zginęła podczas wspinaczki, gdy Flavia była małym dzieckiem. Jedyną bratnią duszą wydaje się być ogrodnik, bo na pewno nie zrzędliwa kucharka. Dziewczyna zajęta jest głównie wymyślaniem podstępów i sposobów na dogryzienie siostrom. Domowy rytm zakłóca jednak dziwna, nocna wizyta w domu de Luce oraz trup w ogrodzie! Trup oczywiście znaleziony przez Flavię, która, niedoceniana przez policję należy dodać, rozpoczyna własne śledztwo, które polega na karkołomnych wycieczkach, przeglądaniu starych gazet, rozmowach i wielu wyprawach na rowerze.

Akcja powieści rozgrywa się na początku lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku i zachwyca angielskim klimatem. I to chyba jedyny aspekt, który naprawdę mi się podobał. Mnóstwo informacji na temat kolekcjonowania znaczków, o filatelistycznych rarytasach, o funkcjonowaniu angielskich szkół czy policji. Flavia próbując odkryć ogródkowego mordercę trafia na nieznane jej fakty z przeszłości ojca, przez pewien czas nawet właśnie jego podejrzewa o zabójstwo.
Sama zagadka nie wydała mi się być szczególnie pasjonująca, zabójca był dla mnie oczywisty dosyć wcześnie, a starania i przygody Flavii nierealne.

Nie jestem przekonana do kolejnego spotkania z Flavią. Myślałam, by polecić tę książkę mojej córce, być może jej przypadnie bardziej do gustu.

Moja ocena: 3/6

Alan Bradley, Mord im Gurkenbeet, tł. 

6 komentarzy:

  1. Czytałam około roku temu, po tylu zachętach blogowych miałam nadzieję na dobrą lekturę, ale książka średnio przypadła mi do gustu. Może to rzeczywiście kwestia wieku, chyba bardziej dla dzieci i nastolatek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem, widziałam też zachwyty na blogach, pisanych zdecydowanie przez dorosłych :P Chyba po prostu nie czuję klimatu.

      Usuń
  2. Mam podobne odczucia. Tez zrezygnowalam z lektury kolejnych tomów, podobnie zreszta jak w przypadku "The Rivers of London" Bena Aaronovitch'a.
    Samych dobrych lektur w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że nie jestem sama! Nie znam tej książki, o której piszesz, ale pewnie nie będę poznawać. Dziękuję i wzajemnie! Spojrzałam na Twojego bloga, chętnie bym podczytywała, ale widzę, że ostatni post już dawno pisany?

      Usuń
  3. No patrz, a ja jestem wielką fanką Flawii! Bardzo mi się podoba klimat, zagadki kryminalne traktuję nieco mimochodem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie pamiętałam, że Tobie się podobała.

      Usuń