poniedziałek, 3 lipca 2017

"Zerbrochen" Michael Tsokos



Trzecia z kolei powieść Tsokosa o medyku sądowym Fredzie Ablu dostarczyła mi wprawdzie rozrywki, ale nie zaskoczyła ani zwrotami akcji, ani ciekawymi charakterami.

Tsokos w tym tomie powraca do chronologii czyli rozpoczyna akcję jakiś czas po wydarzeniach finałowych z tomu pierwszego. Abel dochodzi do siebie po poważnym urazie, jakie doznał w skutek pobicia przed domem siostry. Właściwie cudem uniknął śmierci i cudem powrócił do niemal pełni sił. 
Pierwszy dzień pracy mimo to przyprawia go tremę - Abel chce uniknąć wylewnych powitań. I faktycznie nie ma na nie czasu, bo jego zespół jak zwykle ma pełne ręce roboty. Prywatnie także dzieje się sporo - lekarz nawiązał bliski kontakt ze swoimi dziećmi na Gwadelupie. Okazuje się, że Manon i Noah są dwójką świetnych nastolatków i bardzo dobrze rozumieją się z ojcem i jego partnerką. Po tym jak Fred odwiedził ich na wyspie, przylatują do Berlina na wakacje. Ojciec jednak nie poznaje bliźniaków - z beztroskich nastolatków zamienili się w wietrzące wszędzie niebezpieczeństwo, zastraszone dzieciaki.

Po kilku dniach Fred i Lisa wyciągają z dzieci, że mimowolnie byli świadkiem szantażu, jakiemu został poddany partner ich matki. Niestety szantażyści zauważyli ukrywające się bliźniaki. Wprawdzie udało się im umknąć ale wciąż boją się, że brutalni mężczyźni mogą podążać ich śladem. 
Także Abel ma ciągle wrażenie, że jest śledzony - te przeczucia przerzuca jednak na karb stresu pourazowego, którego z pewnością doświadczył po napadzie. Jakby tego było mało, w pierwszym dniu pracy udaje mu się odnaleźć decydujący trop, który pomaga na zidentyfikowanie człowieka, który zabija i okrada homoseksualistów w tak zwanych dark rooms. Ten sukces przekłada się jednak na kolejny stresujący faktor - domniemany zabójca poprzysięga Ablowi zemstę. 

Jak się można spodziewać, akcja nabiera tempa, gdy uprowadzone zostają dzieci lekarza. Tropów jest wiele - policja stawia początkowo na gangi, które specjalizują się w porywaniu dzieci uchodźców, Inną opcją jest osoba, którą przypadkowo zaobserwowały bli źniaki, podczas podejrzanego dealu na tyłach francuskiej kawiarni, w której byli umówieni z ojcem. Abel obawia się także, że szantażyści z Gwadelupy mogli dotrzeć aż do Berlina i wreszcie nie wyklucza opcji, że to sprawka tych samych osób (lub ich zleceniodawców), które tak brutalnie go pobiły kilka miesięcy wcześniej. 

Zaczyna się mozolne sprawdzanie tropów i poszukiwanie dzieci. Abel nie ma zaufania do działań policji i stwarza prywatną grupę śledczą, składającą się ze znanych już z poprzednich tomów profilera, jego koleżanki-informatyczki, Larsa oraz Lisy. Niestey nie mogę powiedzieć, że akcja wciągnęła mnie bez reszty - śledztwo wydało mi się być dość przewidywalne i w wielu miejscach nieprawdopodobne. W tym tomie specjalność Abla czyli sekcje zwłok nie odgrywają niemal żadnej roli, a szkoda, bo to właśnie na nich zasadza się wyjątkowość tej serii. Mimo to pozostaję wierna tej serii. Przyciąga mnie postać Abla - bardzo różnego od autora, ale nie mogę powstrzymać się od doszukiwania się podobieństw (Michaela znam osobiście). 

Moja ocena: 4/6

Poprzednie tomy tej serii:


Michael Tsokos, Andreas Gössling, Zerbrochen, 432 str., czyt. David Nathan, Lübbe Audio 2017. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz